10 grudnia 2014
Chwal i błogosław, duszo moja, Pana...
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię...
Jezus zaprasza i wychodzi nam naprzeciw...
Przyjdźcie, otwórzcie się, zaufajcie Mojej miłości...
On chce wejść w nasze zmęczenie, pustkę, ciemność...
On przynosi sens, moc miłości, radość i nadzieję...
Nie chowajmy się w chaszcze swoich zwątpień...
Nie uciekajmy przed Jego przyjazną miłością...
On nie potępia, nie odrzuca i nie gardzi...
W Jego ranach jest nasze uzdrowienie...
Ci co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą...
Człowiek pobożny stara się rozpoznać znaki Boże w codziennych
doświadczeniach swego życia, w następstwie pór roku, w urodzajności
ziemi i w całym ruchu kosmosu. Bóg jest światłością i może Go spotkać
również ten, kto Go poszukuje ze szczerym sercem.
Człowiek pobożny jest w drodze i musi być gotów pozwolić
się prowadzić, wyjść poza siebie, by odnaleźć Boga, który zawsze
zdumiewa. Ten szacunek Boga dla oczu człowieka pokazuje nam, że gdy
człowiek zbliża się do Niego, ludzkie światło nie ginie w jaśniejącym
bezmiarze Boga, jak gwiazda gasnąca o świcie, ale staje się tym bardziej
jasne, im bardziej zbliża się do pierwotnego ognia, jak zwierciadło
odbijające blask.
Chrześcijańskie wyznanie wiary w Jezusa, jedynego
Zbawiciela, stwierdza, że całe światło Boże skupia się w Nim, w Jego
«jaśniejącym życiu», w którym odsłania się początek i koniec dziejów. Nie ma żadnego ludzkiego doświadczenia, żadnej drogi człowieka do
Boga, której to światło nie mogłoby przyjąć, oświecić i oczyścić. Im
bardziej chrześcijanin zagłębia się w krąg otwarty przez Chrystusowe
światło, tym bardziej staje się zdolny zrozumieć i towarzyszyć każdemu
człowiekowi w drodze do Boga.
Ze względu na to, że wiara jest podobna do drogi, dotyczy ona również
życia ludzi, którzy chociaż nie wierzą, pragną wierzyć i nie przestają
szukać. W takiej mierze, w jakiej się otwierają szczerym sercem na
miłość i wyruszają w drogę z tym światłem, które potrafią dostrzec, już
żyją — nie wiedząc o tym — na drodze ku wierze. Starają się działać tak,
jakby Bóg istniał, niekiedy dlatego, że jest On ważny, by znaleźć
trwałe odniesienia w życiu wspólnym lub są spragnieni światła pośród
mroków, albo również dlatego, że dostrzegając, jak wielkie i piękne jest
życie, intuicyjnie wyczuwają, że obecność Boga uczyniłaby je jeszcze
większym. Św. Ireneusz z Lyonu opowiada, że Abraham, zanim usłyszał głos
Boga, już Go poszukiwał «w żarliwym pragnieniu swego serca» i
«przemierzał cały świat, pytając się, gdzie jest Bóg», aż wreszcie «Bóg
zlitował się nad tym, który szukał Go sam w milczeniu». Kto
rusza w drogę, by czynić dobro, już zbliża się do Boga, już jest
wspierany Jego pomocą, ponieważ to właśnie siła Bożego światła oświeca
nasze oczy, gdy zmierzamy ku pełni miłości.
Lumen Fidei 35
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz