1 lipca 2013
Błogosław, duszo moja, Pana,
i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.
Błogosław, duszo moja, Pana,
i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.
Jestem wezwany, aby błogosławić Pana i wspominać Jego dzieła...
Bóg uczynił mi wielkie rzeczy, wielkie jest imię Jego...
Wysławiam Jego dobroć i raduje się dusza moja Jego miłością...
On w miłości swojej powołał mnie do istnienia i prowadzi mnie...
On odpuszcza wszystkie twoje winy
i leczy wszystkie choroby,
On twoje życie ratuje od zguby,
obdarza cię łaską i zmiłowaniem.
Jestem słabym, grzesznym człowiekiem...
On mnie nie potępia, ani nie odrzuca...
Pochyla się nade mną i wzrusza się...
Widzi moje grzechy i rany - uzdrawia i przebacza...
Miłosierny jest Pan i łaskawy,
nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy.
Nie zapamiętuje się w sporze,
nie płonie gniewem na wieki.
Dobry jest Pan dla swych dzieci...
Podnosi wszystkich i przygarnia...
Po imieniu wzywa mnie...
Posyła, abym czynił Jego miłość...
Nie postępuje z nami według naszych grzechów
ani według win naszych nam nie odpłaca.
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią,
tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli.
Panie, dobry jesteś i blisko jesteś...
Znasz mnie do głębi i nie odrzucasz...
Znajdujesz we mnie dobro, którego ja w sobie nie widzę...
I radujesz się, że mnie wspaniale stworzyłeś...
Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz...
Idę, Panie, za Tobą - wędruję po miastach i szukam Twoje oblicza w człowieku...
Otwórz moje oczy, abym rozpoznał Ciebie w bezdomnych i uzależnionych...
Pozwól mi przekroczyć granicę mego egoizmu i wyzwól mnie z lęku o siebie...
Daj mi czyste serce i spojrzenie, które widzi, to do niewidzialne dla oczu...
Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć.
Jesteśmy w drodze i idziemy za Tobą...
Jak bezdomni nomadzi na pustyni świata...
Ty prowadzisz i wyznaczasz kierunek...
Ufamy Tobie i nie zbłądzimy...
Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca...
Coś mnie trzyma i szukam pretekstu...
Chciałbym, a nie mogę iść...
Bardzo pragnę, ale się boję...
Tak trudno mi zrezygnować z siebie...
Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych...
Idę, Panie, bo Ty jesteś życiem...
Co umarło zostawiam za sobą...
Ty chcesz, abym życie dawał...
Przestrzeń życia otwiera się w Tobie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Coś mnie trzyma i szukam pretekstu...
Chciałbym, a nie mogę iść...
Bardzo pragnę, ale się boję...
Tak trudno mi zrezygnować z siebie...
te słowa księdza trafiają celnie w moje przemyślenia...
wciąż czuję się w połowie drogi do celu...
i nie wiem, czym tak na prawdę jest powołanie...
czuję się jak ślepy w świecie, który nie oferuje więcej jak grę na ludzkich emocjach
Prześlij komentarz