poniedziałek, 2 czerwca 2008

Dzień po dniu

2 czerwca 2008

Dziękujcie Panu, bo jest dobry,
bo łaska Jego trwa na wieki.

Wczoraj była niedziela - dzień Dziękczynienia.
Tak będzie każdego roku.
W pierwszą niedzielę czerwca święto Dziękczynienia.
Każda Eucharystia jest Dziękczynieniem, ale wczorajszy dzień stał się okazją do zastanowienia na ile i czy potrafimy dziękować Bogu i ludziom.
Pismo św. w wielu miejscach wzywa nas do dziękczynienia, a nawet mówi o wdzięcznym usposobieniu czyli o sposobie bycia przenikniętym wdzięcznością.

Chcę dziś złożyć dziękczynienie Bogu - najpierw Bogu - za dar życia.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła
dobrze znasz moją duszę. Ps 139, 14
Chcę dziękować moim Rodzicom, którzy przekazali mi życie, troszczyli się i wychowywali mnie.
Przyjęli bez szemrania moją decyzję pójścia drogą powołania kapłańskiego.
Oni już są tam - Mamo, Tato dziękuję Wam za wszystko.

Chcę Bogu dziękować za dar wiary i powołania.
Moja wiara kształtowała się przez czas dzieciństwa i tu z wdzięcznością wspominam moją Babcię Anię z Osiecka; ale także i później ten czas gdy dorastałem i rozpoznawałem moje powołanie. Wreszcie okres formacji seminaryjnej - tu spotkałem tylu wspaniałych ludzi.
Chcę podziękować Bogu za dwóch kapłanów, którzy w okresie seminaryjnym mieli ogromny wpływ na mnie, byli moimi wychowawcami i mistrzami duchowymi.
To ks. Jan Twardowski i ks. Bronisław Bozowski.
Ks. Jan - odwiedzałem go u Wizytek, rozmawialiśmy często, spowiadałem się u niego. Nieraz czytał mi swoje nowe wiersze. On bardzo cieszył się mną, bo okazało się, że to on mnie ochrzcił, gdy był w początkach swojego kapłaństwa w Żbikowie, w mojej parafii. Potem głosił tam kazanie na moich prymicjach.
Księże Janie dziękuję Ci za Twoje świadectwo kapłańskiej posługi, gdy ja uczyłem się, jak być księdzem.
Wreszcie Bronek - ks. Bronisław Bozowski. Mieszkał przez ścianę z ks. Janem. Poznałem go gdy byłem na pierwszym roku seminarium. Bardzo serdecznie mnie przyjął i ofiarował swoją przyjaźń. Jego radość i otwarte serce, postawa przyjacielska dla tak wielu różnych ludzi - ukazywał mi posłannictwo księdza, który ma być dla ludzi - otwarty i oddany. On miał ogromny wpływ na mnie. Mówił mi o Duchu Świętym i ukazywał mi Ducha Świętego w swoich poczynaniach, w których było tyle miłości do ludzi, otwartości, radości i oddania.
Ks. Bronku dziękuję Ci za ten czas naszych spotkań, rozmów, spacerów - za Twoją radość i ten błysk w oczach, gdy patrząc na mnie rozpoznawałeś tyle dobra, którego ja wtedy nie widziałem.
Chcę podziękować Bogu za tylu wspaniałych ludzi, których spotkałem na mojej drodze.
Za ks. Franciszka Blachnickiego i ruch oazowy. To On zafascynował mnie i zachwycił Kościołem-Wspólnotą i to tak, że mocno zaangażowałem się w oazy. Tyle wspólnot, tyle ludzi - chciałbym im wszystkim podziękować, tak bardzo mnie ubogacali sobą. Tylu ich było w różnych parafiach: Józefów, Wilanów, Marysin, Ursynów - i w tylu innych miejscach. Chciałbym każdego wymienić tu i uściskać.
Dziękuję Bogu za Jana Pawła II, za cały jego pontyfikat - posługę, która inspirowała mnie przez lata całe aż dotąd. W jego posługiwaniu widziałem Ducha Świętego, a charyzmatyczność jego poczynań zachęcała mnie do większego oddania ludziom w posłudze ewangelizacji. Czułem się blisko papieża, gdy angażowałem się w różne posługi ewangelizacyjne. Dziękuję za moje spotkania z Janem Pawłem II, a szczególnie za te w sierpniu 1980 roku gdy prowadziłem oazę III stopnia w Castel Gandolfo.
Dziękuję Bogu za Matkę Teresę z Kalkuty, którą miałem okazję kilka razy spotkać i rozmawiać. Za jej przenikliwe spojrzenie, trafne słowa i radość. Dziękuję za trzy dziewczyny, które poszły w jej ślady: siostry Betel, Mariannę i Agnieszkę.
Chciałbym wymienić wszystkich zakochanych, narzeczonych i małżeństwa, które błogosławiłem - piękno ich miłości mnie urzekało i ubogacało. To dzięki nim rozpoznawałem, że celibat jest miłością, jest drogą całkowitego oddania się Bogu i ludziom.
Chcę też ogarnąć moją wdzięcznością chłopców, którzy wybrali drogę powołania do służby Bożej w Kościele - w kapłaństwie czy też w zakonie. Oni świeżością swego powołania mobilizowali mnie, a nawet wzywali do nawrócenia, abym się odmładzał i z większym oddaniem służył.
Dziękuję Bogu za dziewczęta, które dały się pochwycić Chrystusowi i gdzieś teraz w różnych klasztorach, monasterach w całym świecie - Tromso, Bielsko-Biała, Grabowiec, Dys i w wielu innych miejscach - siostry Teresa, Urszula, Marta, Agnieszka, Małgosia, Bolesława... i tyle innych, których trudno ty wymieniać. Zawsze wzbudzało we mnie podziw, gdy dziewczyna wybierała Jezusa w taki sposób. Było to dla mnie wezwanie do świętości.

Chcę wreszcie dzięki składać Bogu za studentów, za ten czas, który jest teraz u św. Jakuba. Duszpasterstwo akademickie i wspólnota Woda Życia - tylu ludzi, wspaniałych, mądrych, dobrych. Chciałbym każdego osobiście uściskać i powiedzieć: dziękuję, cieszę się, że jesteś, bardzo mnie ubogacasz i mobilizujesz. Te lata posługi tutaj, aż do dziś - spotkania, rozmowy, modlitwy, wspólne wyjazdy i rekolekcje - tak wiele Wam zawdzięczam. Spotykam zakochanych, błogosławię nowożeńców, chrzczę ich dzieci. W każdym spotkaniu odkrywam wspaniałość człowieka, piękno życia. Każdemu dziś chcę powiedzieć - dziękuję Ci, dobrze, że jesteś!

Dziękuję Bogu za doświadczenie cierpienia, które mi towarzyszy przez całe życie.
Wiem, że nie mogę tego cierpienia odrzucać, buntować się - nie mogę zmarnować.
Chcę codziennie składać je na ołtarzu wraz z chlebem i winem, aby Duch Święty dokonywał konsekracji.
Oddaję Bogu przez Krzyż Jezusa wszystkie cierpienia ludzi, których spotykam, o których wiem, aby były darem miłości, aby były wchłonięte przez odkupieńczą miłość Chrystusa.

Dziękujcie Panu, bo jest dobry,
bo łaska Jego trwa na wieki.

Brak komentarzy: