poniedziałek, 31 grudnia 2007

Dzień po dniu

31grudnia 2007

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.

Ostatnie godziny starego roku 2007.
Ludzie przygotowują się do Sylwestra. Jedni gdzieś we wspólnocie, inni w zaciszu swego domu z najbliższymi. W publikatorach podsumowuje się mijający rok, ważność pewnych wydarzeń, przełomowe spotkania polityczne, sukcesy sportowców i nie tylko. Jedni się urodzili - wczoraj o godz. 20.25 urodził się Krzyś Dudek; inni odeszli - niedawno żegnaliśmy syna i ojca: Roberta i Stefana. Niektórzy wstąpili w związek małżeński, inni się rozstali; jedni ukończyli edukację akademicką obroną magisterium, doktoratu; inni wyjechali poza granicę szukając szczęścia, rozwoju i pieniędzy w świecie. Były wydarzenia bolesne, upokarzające jak sprawa Wielgusa - i doniosłe, podnoszące na duchu, budzące nadzieję i ekscytujące jak Euro 2012.
Czas ucieka, wieczność czeka - mówił nam Jan Paweł II. On już jest tam i wielu naszych bliskich, których pożegnaliśmy. Paweł mi wczoraj opowiadał, że jego dziadek w tę wigilię połamał się opłatkiem z rodziną i umarł, odszedł do Pana, którego narodzenie zaczynaliśmy obchodzić.
Gdy stajemy na granicy czasów, gdy zbliża się magiczna godzina północy oddzielająca stare od nowego trzeba z dystansu - jak Autor Prologu - spojrzeć na świat i życie, z perspektywy nieba.
Papież Benedykt XVI 30 listopada ogłosił nową encyklikę SPE SALVI - encyklikę o chrześcijańskiej nadziei.
Pisze tam - potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który ogarnia wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć.

A teraz słowa błogosławieństwa dla Ciebie, kimkolwiek jesteś:
Niech cie Pan błogosławi i strzeże.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską.
Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem.

sobota, 29 grudnia 2007

Dzień po dniu

29grudnia 2007

Z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus,...on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga...

Stary Symeon w wielkiej świątyni w tłumie ludzi rozpoznał to jedyne Dzieciątko, które nazwał światłem na oświecenie pogan. Doczekał się Symeon i odnalazł - ogłosił w natchnieniu, kim to Dziecko jest. Czy dziś udaje się nam rozpoznawać Jezusa, który jest gdzieś obecny w tłumie wydarzeń i ludzi. Czy Jego światło przebija się przez szarą mgłę naszej codzienności, albo ciemność naszych serc. Czy potrafimy dać świadectwo o Jego obecności w naszym życiu.
Jezus dziś przychodzi, objawia nam oblicze Boga, który jest Miłością. Mamy nieustannie Go poznawać, aby Jego przykazania stały się programem naszego życia. A przykazaniem jest Miłość.
Musi być spójność między wiarą - poznaniem Jezusa, a życiem w praktyce codzienności w naszym odniesieniu do braci. Kto nie miłuje nie zna Boga.
Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam.
Bóg jest miłością:
kto trwa miłości, trwa w Bogu,
a Bóg trwa w nim.

piątek, 28 grudnia 2007

Dzień po dniu

28grudnia 2007

On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu, tam pozostał aż do śmierci Heroda.

Józef, jako mąż Maryi i opiekun Jezusa jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo całej Rodziny. Życie Dziecięcia jest zagrożone. Józef odbiera sygnał z góry i jest posłuszny - natychmiast wstaje i ratuje całą rodzinę, a szczególnie Jezusa udając się pośród nocy do Egiptu. Noc świadczy o natychmiastowej reakcji, nie czeka do rana - mogłoby być za późno. Ale noc to stan rzeczywistości świata. Mędrcy pośród nocy rozpoznają na niebie gwiazdę, która ich prowadzi do Jezusa. Józef pośród nocy ucieka z Dzieckiem i Matką do Egiptu. Do tego Egiptu, z którego przed wiekami Mojżesz wyprowadził swoich rodaków, niewolników faraona na wolność. Noc ukazuje człowieka, który życie w świecie grzechu, zwątpienia i zagubienia - nie wie skąd i dokąd idzie. Jezus już od początku jest zagrożony w swoim istnieniu - Herod chce Go zabić. Egzekucja skutecznie się powiedzie po 33 latach w trochę inny sposób na Golgocie. Mesjasz oczekiwany przez naród już tu na początku jest odrzucony przez naród, którego urzędowo reprezentuje król.
Józef uratował Jezusa. Dziś ojcowie rodzin mają tę misję w stosunku do swoich dzieci - aby ochraniać rodzinę przed wszelkim zagrożeniem, a szczególnie ocalać Jezusa w sercach dzieci.
Bóg jest światłością,
a nie ma w Nim żadnej ciemności.

czwartek, 27 grudnia 2007

Dzień po dniu

27grudnia 2007

cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce - bo życie objawiło się: myśmy je widzieli

Jan uczeń Jezusa był blisko, bardzo blisko. Był jednym z pierwszych, który poszedł za Jezusem - J 1,33-39 i pozostał. Dotykał Jezusa nie tylko w Wieczerniku i gdy stał pod krzyżem. On daje świadectwo - życie objawiło się nam. Jezus jest życiem, jest Tym, który przynosi światu pogrążonemu w śmierci grzechu życie w ten najdoskonalszej formie. Mówimy o nowym życiu, którego stajemy się uczestnikami przez wiarę i chrzest. To jest życie Boga w nas - pełnia życia, życie wieczne. I to jest już tu na ziemi. Choć wszystko przemija, to my żyjemy tym nowym życiem, życiem samego Boga, bo Jezus jest naszym Panem i Zbawcą. Słowo życia to Jezus złożony w żłobie betlejemskim, Dziecko bezradne i uzależnione od Matki narodzone w Betlejem - w mieście chleba. On jest Chlebem Życia. Aby ten Chleb łamać i spożywać został złamany na krzyżu - połamany, aby pozbierać rozproszony lud i zjednoczyć go w jednej wspólnocie swoich przyjaciół. Taka jest prawda o nas. Jesteśmy wspólnotą przyjaciół Jezusa pozbierani i zjednoczeni w Duchu Świętym przez ten pokarm, który On - Jezus nam daje.
Mamy być świadkami miłości Jezusa do nas. Świat potrzebuje świadków, bo świat jest pogrążony w śmierci, w ciemności, w rozbiciu. Beznadzieja panuje w sercach ludzi, a my mamy być świadkami nadziei, która jest w nas. To jest powołanie nas wszystkich.

środa, 26 grudnia 2007

Dzień po dniu

26grudnia 2007

Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga.

W Boże Narodzenie pojawia się męczeństwo Szczepana. To rys paschalny Wcielenia. Bóg po to stał się człowiekiem, aby przez śmierć na krzyżu odkupić człowieka - mówi to nam dziś męczennik Szczepan. Jak bardzo bliska jest śmierć Szczepana w swoim wyrazie do śmierci Chrystusa. Przez ten sam Sanhedryn osądzony, te same zarzuty, podobne doświadczenie modlitwy i oddania. Śmierć to oddanie się w ręce Ojca, nawet gdy jest gwałtowna. Nadzieja chrześcijańska to jest widzenie nieba, które jest otwarte dla nas, i Jezusa po prawicy Ojca, który czeka na nas i nas zaprasza. A śmierć to przejście z życia do życia - życia, które jest nieśmiertelnością i chwałą.
Betlejem i Golgota tworzą całość. Moje narodziny dla Jezusa, który narodził się dla mnie w Betlejem - moje narodziny prowadzą na krzyż, który jest obecny w moim życiu od początku aż do finału oddania. Krzyż, który dla wierzących jest mądrością i mocą obejmuje swoimi ramionami miłości cały świat i każdego człowieka. Bóg tak umiłował świat, że Syna wydał.

wtorek, 25 grudnia 2007

Dzień po dniu

25grudnia 2007

O jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: Twój Bóg zaczął królować... Zabrzmijcie radosnym śpiewem, wszystkie ruiny Jeruzalem!
Trzeba śpiewać nawet przez łzy, nawet gdy życie się wali, nawet gdy już nie chce się żyć.
Trzeba śpiewać - ruiną jest twoje i moje życie.
Trzeba śpiewać, bo Miłość przyszła jako bezbronne Dzieciątko.
Trzeba śpiewać kolędy, pastorałki i wielbić cud wcielenia.
Niech świadectwo Miłości rozprzestrzenia się w beznadziei świata, w dolinach ludzkiego grzechu, rozpaczy.
Trzeba głosić, że Pan przychodzi - On cała nadzieja nasza.

poniedziałek, 24 grudnia 2007

Dzień po dniu

24grudnia 2007 prawie o północy

Już minęła wigilia. Wszyscy są najedzeni i zmęczeni. Za pół godziny Pasterka. Jest za oknem cicho. Tylko od czasu do czasu jakiś samochód lub tramwaj przeleci. Ludzie wybierają się do kościoła. Inni już śpią zmęczeni jedzeniem. ja siedzę w domu, zbieram myśli i chcę ogarnąć umysłem tę tajemnicę, którą teologia określa słowem WCIELENIE. Bóg nieogarniony, niepojęty, samoistny Byt rodzi się jako Dziecko Dziewczyny z Nazaretu gdzieś w odległym Betlejem. Dziecko-BÓG. Jak to pojąć. Cały splot wydarzeń. Rozporządzenie Cezara - spis ludności w Imperium - wędrówka do swojego miasta, tam gdzie moje korzenie. Józef syn Dawida wędruje ze swoją Małżonką - czy Ona musiała tam iść z nim? Może po to, aby tam właśnie w mieście dawidowym urodzić to Dziecię obietnicy. Aby przepowiednia Micheasza się spełniła. Bóg jest Panem historii i wszystko jest w Jego ręku - i rozporządzenia Cezara i wszystkie okoliczności. A cała historia Izraela to Boże prowadzenie, interwencje, wezwania i nawoływania proroków. Bóg jest obecny i szuka człowieka, który gdzieś się zagubił, ucieka i chowa się przed Bogiem.
Oto za chwilę pośród ciemności Światło rozbłyśnie. Oto Jezus się rodzi. Oto Bóg przychodzi do człowieka jako Dzieciątko. Betlejem przeludnione nie miało miejsca, aby przyjąć Jezusa. Czy świat dziś tak bardzo zaludniony i zaśmiecony przez człowieka znajdzie miejsce dla Jezusa, czy chce Jezusa?
Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką.
Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami.

Bóg się rodzi.

Dzień po dniu

24grudnia 2007

Wschodzie,
blasku światła wiecznego i słońce sprawiedliwości,
przyjdź i oświeć siedzących w ciemnościach i mroku śmierci.

Szczególny dzień, bo to koniec adwentu i wigilia, oczekiwanie Pana spełnia się - oto Pan przychodzi, oto Pan się rodzi. Ostatnie przygotowania dekoracji, wystrój kościoła.
W południe spotkanie braterskie u Arcybiskupa - opłatek.
A potem oczekiwanie pierwszej gwiazdki.
Wszyscy studenci rozjechali sie po całej Polsce, do swoich domów rodzinnych. Tak pusto u nas - już wczoraj wieczorem dało się zauważyć na Eucharystii akademickiej.

Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
bo nawiedził lud swój i odkupił,
i moc zbawczą nam wzbudził
w domu sługi swego, Dawida:
Ta pieśń Zachariasza doskonale wprowadza nas w święty czas narodzenia Jezusa.
Ten czas ma być uwielbieniem Boga, który nawiedza nas i dokonuje dzieła zbawienia w naszym życiu. Będziemy się spotykać, będziemy już niedługo łamać i dzielić się opłatkiem, będziemy jeść dobre przysmaki. Ale to wszystko ma być przeniknięte uwielbieniem Boga i kontemplacją Dzieciątka Jezus w żłobie betlejemskim. Wszystko na chwałę Boga.
To Duch Święty natchnął Zachariasza - niech i nas natchnie.
Jezus przychodzi do swoich. A Ewangelia mówi - swoi Go nie przyjęli. Czy i dzisiaj tak nie jest - swoi Go nie przyjmują. Nawiedza nas Słońce Wschodzące z wysoka, a my uciekamy w mrok naszych zwątpień, lęków, zniewoleń. Boimy się światła, lękamy się prawdy, nie ufamy miłości.

Ogarniam teraz wszystkich moich bliskich ze wspólnoty Woda Życia, moich przyjaciół z różnych środowisk, Tromso - Karmel, Redemptorystki - Bielsko-Biała, dawnych z oaz i tych dzisiaj, którzy wciąż przychodzą - niech Duch Święty otwiera serca na Jezusa, który rodzi się i przychodzi do mnie i do każdego.
Niech będzie Bóg uwielbiony w nas. Niech rodzi się Miłość w nas.

niedziela, 23 grudnia 2007

Dzień po dniu

23grudnia 2007

Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna,
któremu nadadzą imię Emmanuel,
to znaczy Bóg z nami.

Te słowa są dziś kluczem do zrozumienia tajemnicy, w którą będzie wprowadzony człowiek, gdy Dziecię narodzi się w grocie. Taka jest prawda - Bóg jest z nami. Chociaż my chcemy Go wyeliminować z naszego życia i historii. Staramy się żyć, tak jakby Go nie było. Ciągle powtarza się dramat współczesnych Jezusa. Sami układamy sobie projekty na życie, sami podejmujemy decyzje, sami wybieramy i określamy przestrzeń naszego życia. Sami określamy co jest prawdą, a co miłością. Wszystko wydaje się być w naszych rękach. Tymczasem On pojawia się jak nieproszony gość, ciągle nie w porę. Można święta spędzić bez Niego - na poziomie gastronomi, sympatycznych spotkań, dekoracji i prezentów. A Jego uczynić przeszłością tak odległą, że niepotrzebną.
Posłuszeństwo wiary jest wezwaniem dla tych, którzy nie chcą stracić tego czasu, który jest nam dany, a który jest określany pełnią czasu. Przestrzeń między Achazem a Józefem jest w nas, którzy sobie tak opracowaliśmy nasze życie, że nie ma miejsca na znak. A jednak Józef staje wobec tajemnicy i przyjmuje pod swój dach Emmanuela, który przychodzi nie tylko do niego, ale też do mnie i do ciebie.
Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus. On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów.
Oto tajemnica, która pojawia się jak błysk światłości. Jest to światłość, która opromieni ziemię, gdy On przyjdzie. Oto przesłanie, które wyjaśnia coś, co wydaje się trudne do zrozumienia i uniesienia. Oto misja dla Józefa i wezwanie dla każdego z nas. Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański.
Ten czas jest po to, aby każdy z nas wziął do siebie Jezusa - Emmanuela. I to będzie posłuszeństwo wiary.
Niech Achaz ze swoją obłudną kalkulacją stawiającą na człowieka i jego niezawodność ustąpi w nas Józefowi, który otwiera się na tajemnicę Emmanuela.

sobota, 22 grudnia 2007

Dzień po dniu

22grudnia 2007

Królu narodów, Kamieniu węgielny Kościoła,
przyjdź i zbaw człowieka, którego z mułu utworzyłeś.

Już coraz bliżej świąt. Dziś rano rozpoczęła się astronomiczna zima. Nawet śnieg jest, choć w Warszawie prawie go nie ma.
Dziś z Maryją śpiewamy:
Wielbi dusza moja Pana
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Człowiek jest stworzony, aby wielbić Boga i oddawać Mu chwałę. Uwielbienie jest modlitwą najwznioślejszą, najczystszą. To człowiek wyraża swój zachwyt Bogiem, swoją miłość. Gdy modlimy się uwielbieniem zanurzamy się w miłości Bożej, wchodzimy w obecność Bożą, nasycamy się pełnią życia - nieśmiertelnością i chwałą. Modlitwa uwielbienia napełnia nas radością i miłością; doświadczamy Ducha Świętego, który w naszych sercach jest i pobudza nas do uwielbienia - modli się w nas.
Ale uwielbienie wpływa na nasze życie, na naszą pracę, spotkania z ludźmi, rozmowy, znoszenie różnych ciężarów. Człowiek ma uwielbiać Boga życiem. To jest styl życia, w którym Bóg jest w centrum, a nie my. Tu Duch Boży wnika głęboko w serce człowieka i oczyszcza motywy życia, pracy i cierpienia - wszystko staje się ukierunkowane ku chwale Bożej.
Jakie to ważne, aby człowiek nie żył dla siebie, nie koncentrował się na sobie, ale aby był ukierunkowany ku Bogu. Wtedy będzie zdolny do miłości Boga i ludzi.
Maryja wielbi Boga i zaprasza nas, abyśmy z Nią oddawali chwałę Bogu. Raduje się, jest świadkiem wielkich wydarzeń. Oto narodzi się Zbawiciel świata i będzie Jej Synem. To wielkie wyróżnienie, wielka łaska. Łączmy się z Maryją i oddawajmy chwałę Bogu naszą modlitwą i naszym życiem.
Chwała na wysokości Bogu - oto Emmamuel przychodzi!

piątek, 21 grudnia 2007

Dzień po dniu

21grudnia 2007

Emmanuelu, nasz Królu i prawodawco,
przyjdź nas zbawić, nasz Panie i Boże.

Oto nadchodzi! Oto On!
Dziś Emmanuel wabi nas miłością oblubieńczą, którą chce wzbudzić w naszych sercach. Chrześcijaństwo nie jest ideologią, ale spotkaniem zakochanych Boga i człowieka. Tak trzeba widzieć zbliżający się dzień 25 grudnia. To nie są jakieś święta. To Bóg przychodzi do człowieka, aby obdarować go miłością i ocalić. Ten Bóg wchodzi w historię świata, w moją historię, aby jej nadać kierunek i sens. Musi więc dokonać się dziś spotkanie z Niewidzialnym, który staje się Dzieckiem i jest od zarania odrzucony przez człowieka - nie było dla nich miejsca w gospodzie. On jest ciągle dziś odrzucany.

On pukał do drzwi naszych. A my zatajeni
Z zaciśniętym oddechem siedzieliśmy w ciszy
I każdy z nas udawał - pukania nie słyszy.
On pukał do drzwi naszych. A mu przytuleni
Do betonowych ścianek naszego mieszkania
Do mebli z tam trudem znalezionych w sklepach
Do makatek, co kryły na tynku spękania,
Chcieliśmy mieć choć chwilę spokoju...
On czekał.
Przez drzwi z cieniutkiej dykty słychać, jak waliło
Jego serce. Nierówno. Jakby zadyszane.
Pewno dlatego, że miał w sercu ranę
Albo może zwyczajnie winda nawaliła
I szedł pieszo na piętra...
Jak my właziliśmy
Z tą ciężką szafą, wersalką i stołem,
On dyszał teraz - jak my dyszeliśmy.
Żeby zamienić ściany tak więzienne gołe
W miękkość mieszkania...
- Panie, może potem
Jak kurz zetrzemy z podłóg. Jak wróci ochota
Zobaczyć kogoś.
Nie stój nam za drzwiami,
Nie człap po nocach pustymi schodami,
Nas teraz w domu nie ma. My nie wiemy sami
Czy tam w sobie jesteśmy...

Czy ten wiersz Ernesta Brylla nie obrazuje rzeczywistości człowieka dziś. Jan Paweł II powie, że współczesny człowiek bytuje poza sobą. Człowiek zabiegany, z komórką w ręku i z tysiącem spraw na głowie jest poza sobą. Powrócić do środka, we wnętrzu serca, które jest świątynią Boga, tego który JEST. Przecież po to Bóg stał się człowiekiem, aby przybliżyć się do człowieka, wejść w jego życie, w jego historię, i nadać mu sens i nowy kierunek.
O Ty co mieszkasz sam w moim sercu na dnie
spraw, abym Cię odnalazł w moim sercu na dnie.

Dzień po dniu

20grudnia 2007

Kluczu Dawida, który otwierasz bramy wiecznego królestwa, przyjdź i wyprowadź z więzienia jeńca siedzącego w ciemnościach.

Dziś Achaz potomek Dawida obłudnie wykręca się udając lojalność wobec Boga - nie chce iść drogą Pana, nie chce Mu zaufać. I Maryja w nieprawdopodobnej perspektywie rzuca się w otchłań ufności posłusznie podejmując wezwanie Boże. Przestrzeń naszego życia między Achazem a Maryją. Jak dużo jest Achaza we mnie. Jak bardzo chcę zbliżyć się w konkretach wyzwań mojego życia do Maryi.
Panie Jezu przyjdź i wyprowadź z więzienia mnie siedzącego w ciemnościach.

środa, 19 grudnia 2007

Dzień po dniu

19grudnia 2007

Korzeniu Jessego, który stoisz jako sztandar narodów, przyjdź nas uwolnić, racz dłużej nie zwlekać.

Jezus wyrasta jako różdżka Jessego, wyrasta na pniu dynastii Dawida, który zmurszał i zbankrutował. Oto odrośl zdrowa, która staje się początkiem nowego krzewu, w którym my jako latorośle się odnajdujemy wszczepieni przez wiarę i chrzest.
Dziś pogrzeb śp. Stefana - ojca Iwonki.
Odczytać znak i nie zmarnować cierpienia, które jest drogą ku życiu. Przebić się przez gęste chmury ku Słońcu. Pokonać zwątpienie, bunt i lęk.
Maryja z Nazaretu staje się gwiazdą rzeczywistości nieprawdopodobnej - Bóg, który przyjmuje ludzie ciało, staje się człowiekiem.
Przed każdym z nas rzeczywistość nieprawdopodobna - przyjąć nowinę, która może wydawać się na początku tragiczna. W niej jest novum - nowy świat, który rodzi się przez śmierć. Ten adwent jest inny, zawsze inny.
Przyjdź Panie i nie zwlekaj.

Dzień po dniu

18grudnia 2007

O Adonai, Wodzu Izraela, Tyś w krzaku gorejącym objawił się Mojżeszowi i na Synaju dałeś mu Prawo; przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem.

Jesteśmy uczniami Chrystusa. On jest naszym Nauczycielem i Mistrzem. To On objawia nam Oblicze Boga i On uczy nas jak żyć, jaka jest wola Ojca. On nas powołuje do zwycięstwa. On zwyciężył szatana, grzech nasz wziął na siebie, a śmierć pokonał swoją śmiercią, którą uczynił najwyższym aktem miłości. Mamy zwyciężać w Jego Imię. Mamy zaufać Mu i to jest początek, fundament.

poniedziałek, 17 grudnia 2007

Dzień po dniu

17grudnia 2007

O Mądrości, która wyszłaś z ust Najwyższego, Ty obejmujesz wszechświat od końca do końca i wszystkim rządzisz z mocą i słodyczą; przyjdź i naucz nas dróg roztropności.

Rozpoczynamy nowennę przed Bożym Narodzeniem - druga część adwentu bezpośrednio przygotowująca do świąt. W większości parafii trwają rekolekcje i spowiedź przedświąteczna.
W tym okresie prowadzą nas codziennie specjalne antyfony, które wyrażają przymioty Boga i przywołyją Go - Panie przyjdź.
Dziś o godz. 12 w Zielonce pogrzeb śp. Roberta, brata Iwony - zmarł nagle w nocy z piętku na sobotę ( 7/8 grudzień ), a dziś rano w szpitalu w Wołominie zmarł tata Iwony - ciężkie doświadczenie dla Iwony i mamy.
Adwent to nasze życie - oczekujemy na Pana i Pan przychodzi niespodziewanie i nie tak, jak byśmy chcieli.

piątek, 14 grudnia 2007

Dzień po dniu

14grudnia 2007

Adwent to oczekiwanie, w którym ujawnia się prawda o człowieku, o wewnętrznej strukturze człowieka. Można by człowieka scharakteryzować dwoma słowami: nienasycenie - opór.
Człowiek w swoim wewnętrznym strumieniu pragnień jest nienasycony. Ciągle pragnie i nic nie jest w stanie zaspokoić tego pragnienia - jest nienasycony. Św.Augustyn powie - niespokojne jest nasze serce dopóki nie spocznie w Tobie. Ale jednocześnie ten człowiek w swoim sercu stwarza opór, gdy przychodzą nowe wezwania, nowe wymagania. Doświadczamy tego w sobie często jednocześnie - nienasycenie i opór. Nienasycenie określa człowieka oczekującego, wyglądającego, tęskniącego za Mesjaszem. Jednocześnie gdy Mesjasz przychodzi człowiek z dystansem i oporem obserwuje, a nawet odrzuca Mesjasza. Dialektyka duchowa między nienasyceniem a oporem określa naszą codzienność. Jezus dziś posługując się symboliką charakteryzującą naród wybrany mówi o nas i do nas - Mt 11,16-19. Tacy my jesteśmy.

środa, 5 grudnia 2007

Dzień po dniu

5grudnia 2007

Duchu Święty, proszę Cię
o dar Mądrości do lepszego poznania Ciebie i Twoich doskonałości Bożych,
o dar Rozumu do lepszego zrozumienia ducha tajemnic wiary świętej,
o dar Umiejętności, abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
o dar Rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar Męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
o dar Pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością,
o dar Bojaźni Bożej, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać.
Modlitwa Jana Pawła II do Ducha Świętego

Modlitwa ta napisana drżącą ręką przez Jana Pawła II na rok przed śmiercią jest być może tą modlitwą, którą otrzymał Lolek od swego ojca w młodzieńczych latach i którą odmawiał przez całe życie powierzając się Duchowi Świętemu.
Modlitwa do Ducha Świętego - poranna - powierzając się Duchowi Świętemu, to ważny rys duchowości charyzmatycznej. Odkryliśmy Ducha Świętego, bez którego nic nie możemy, a który mieszka w naszych sercach, które są świątynią Jego. Poznanie i umiłowanie Ducha Świętego, który z nas różnych ludzi wierzących w Jezusa tworzy Kościół i który prowadzi nas drogami zbawienia.

niedziela, 2 grudnia 2007

Dzień po dniu

2grudnia 2007

"Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. ...Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła!"(Rz 13,11-12)
Adwent to oczekiwanie. Całe życie chrześcijanina jest adwentem - oczekujemy przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa. On przychodzi i zaskakuje nas każdego dnia, ale przyjdzie w chwale przy końcu dni i to będzie tryumf Króla i Mesjasza. On chce, abyśmy byli gotowi i oczekiwali, abyśmy byli czyści i bez skazy. Każda chwila się liczy. Chwila obecna - TERAZ - jest najważniejsza. Tu i teraz dokonuje się dzieło miłości, do którego jesteś powołany.
Ludzie ochrzczeni potrzebują przebudzenia ducha. Są uśpieni iluzjami pogańskiego świata, który otacza nas i wdziera się w nasze życie - w naszą codzienność. Trzeba wychwytywać działanie ducha tego świata. Życie jest walką o człowieka, który z woli Boga jest przeznaczony do zbawienia i chwały. Szatan jest przeciwnikiem człowieka i sprowadza go z drogi prawdy i życia w krainę kłamstwa i śmierci wiecznej. Człowiek musi to wiedzieć i widzieć w sobie, ten teren walki duchowej, który toczy się gdzieś głęboko w sercu człowieka. Zwyciężać w imię Jezusa każdego dnia to wzrastać w nowości życia - to jest nasze przeznaczenie. Zbroja światła jest ochroną, która odbija pociski złego ducha, ale także odbija światło Bożej miłości, które lśni na obliczy człowieka oddanego Bogu. I to jest świadectwo, które w mroku świeci.

piątek, 30 listopada 2007

Dzień po dniu

30listopada 2007



Byśmy w świecie spragnionym wartości duchowych stawali się źródłem żywej wody. (Benedykt XVI)

Można by postawić pytanie - czy świat współczesny jest spragniony wartości duchowych i jakie to są wartości? Ludzie dziś pędzą w zdobywaniu wartości konsumpcyjnych i zaspakajaniu swoich namiętności. Uważają, że taki jest kierunek uszczęśliwiający człowieka, że to dopiero jest pełnia, aby mieć wszystko czego dusza/człowiek zapragnie - zdobywać, zdobywać, gromadzić i konsumować.

Samarytanka przyszła do studni po wodę. Miała pięciu mężów. Spotyka Jezusa, który prosi o wodę i zaraz wprowadza ją w poziom ducha, w którym można rozpoznać jej duchowe pragnienia. Oto Jezus roztacza przed nią perspektywę życia, które wypływa ze źródła, które jest ukryte w niej. To źródło może wytrysnąć wodą, której do tej pory nie znała, ale gdzieś głęboko w sercu pragnęła. Źródło wody żywej wytryskujące ku życiu wiecznemu. Bo przecież do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej wieczności. (Mdr 2,23)
"Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu...Panie, daj mi tej wody..." J 4,14-15
To jest w każdym z nas - to pragnienie tej innej wody. I to niezależnie jak żyjemy i w co wierzymy. Samarytanka po spotkaniu z Jezusem pobiegła do miasta i opowiadała ludziom - stała się dla innych źródłem żywiej wody.
Taka jest misja dla ciebie i dla mnie. Być źródłem żywej wody.

niedziela, 25 listopada 2007

Dzień po dniu

25listopada 2007

Obecność Pana w Swoim Ciele i Krwi nie zależy od stanu tego, który je spożywa - ich przyjęcie tworzy ze wszystkich jedno Ciało, ponieważ z nich wypływa życie Chrystusa.(Synod Biskupów, Eucharystia: źródło i szczyt życia i posłannictwa Kościoła)
Pan prawdziwie jest obecny w chlebie i winie konsekrowanym - to jest Ciało Moje, to jest Krew Moja. To sprawia Duch Święty, którego przywołujemy w epiklezie; to On dokonuje przeistoczenia, czyli istota chleba ulega zmianie, staje się Ciałem, podobnie z winem. Nawet wiara kapłana, stan duszy, sposób sprawowania czynności nie jest w stanie unicestwić, przekreślić Bożego działania - to Duch Święty wszystko sprawia. Oczywiście chcemy, aby wierni i prezbiter z pobożnością i żywą wiarą sprawowali obrzędy liturgiczne. Ten Chleb, który łamiemy i ten Kielich, z którego pijemy czynią z nas jedno Ciało - Kościół. My sami jesteśmy konsekrowani przez uczestnictwo i Komunię. Eucharystia jest źródłem życia, nowego życia w nas. Pan wyprowadza nas z krainy ciemności, krainy niewoli ku światłości, wolności i pełni życia. Wspólnota Eucharystyczna jest wspólnotą nowo narodzonych, odrodzonych w Duchu Świętym. W każdej Eucharystii dokonuje się Pięćdziesiętnica, czyli wylanie Ducha Świętego, który zstępuje na ludzi i działa w ich życiu, dokonuje przemiany, uzdalnia do świadectwa, misji i posłannictwa.
Kościół ciągle na nowo podejmuje misję głoszenia Ewangelii, a czerpie siłę do realizacji tej misji z Eucharystii, w której Duch Święty zstępuje i posyła uczniów.
Coraz bardziej się przekonuję jak aktualna i pilna jest misja ewangelizacji wśród ochrzczonych. Wielu bowiem ochrzczonych nie zna Jezusa, nie oddało Mu swego życia. Jeszcze w pewnych stopniu funkcjonuje tzw. tradycja, która sprawia, że się chrzci dzieci, posyła do Komunii św. czy bierzmowania, ale te obrzędy przeżywane są często bez wiary pojmowanej jako osobista relacja człowieka z Jezusem. Uroczysta oprawa obrzędu - uroczysty posiłek, goście, prezenty z tej okazji przysłaniają istotę wydarzenia. Gdy dzieci pytamy o Komunię św. to opowiadają jak były ubrane i co dostały. Oczywiście pozostaje jakiś ślad, ale widać z perspektywy człowieka dorosłego, który często jest już niewierzący - choć przeszedł drogę inicjacji chrześcijańskiej - jak powierzchowna to była droga i jak daleka od katechumenatu pierwszych wieków. A spotyka się coraz częściej dorosłych nieochrzczonych, którzy mają rodziców nieochrzczonych. Nasze społeczeństwo katpolickie jak bardzo jest przeniknięte niewiarą i pogaństwem. Potrzeba więc reewangelizacji różnymi sposobami, aby ludzie mogli spotkać Jezusa i przyjąć dar zbawienia.

piątek, 23 listopada 2007

Dzień po dniu

23listopada 2007

Pomiędzy Bogiem i człowiekiem istnieje niezniszczalna przyjaźń, jaka powstała dzięki miłości Chrystusa, który ofiarując siebie pokonał zło. W tym znaczeniu Eucharystia jest siłą i miejscem jedności rodzaju ludzkiego. (Synod Biskupów, Eucharystia źródło i szczyt życia i posłannictwa Kościoła)
Niezniszczalna przyjaźń między Bogiem i człowiekiem. Nic nie może nas odłączyć od Miłości Boga. Te słowa są radosną prawdą w świecie, w którym człowiek niekiedy usiłuje odrzucić Boga, oskarża Go i obwinia o własne nieszczęścia, chce żyć bez Niego i sobie wystarczyć. Niezniszczalna przyjaźń - jak bardzo wierzę w prawdziwość tej przyjaźni, której inicjatorem jest sam Bóg. To Bóg stwarzając nas na obraz i podobieństwo swoje - zawarł na samym początku z człowiekiem przymierze, które było relacją przyjaźni. To jest gdzieś głęboko wpisane w sercu człowieka i nawet gdy człowiek odwrócił się od Boga i zerwał tę wieź - Bóg nie przestał był Przyjacielem człowieka i nie przestał człowieka uważać za swego przyjaciela. To może brzmi jak coś nieprawdopodobnego, ale Bóg nie może nie kochać człowieka. Gdy Judasz przychodzi do Ogrójca, aby wydać Jezusa, Jezus zwraca się do niego - Przyjacielu, po coś przyszedł?
Przyjacielu - mówi Bóg do każdego z nas, nawet jeśli odeszliśmy od Niego i ranimy Jego Serce. Nie przestajemy być Jego Przyjaciółmi. Jak trudno jest pojąć miłość Boga, która nie odrzuca, nie stawia warunków, nie obraża się; ale kocha miłością bezwarunkową, szuka i cieszy się, gdy człowiek odnajduje się i otwiera na Jego miłość.
Eucharystią jest ofiarą miłości, która oczyszcza i jednoczy ludzi rozdzielonych przez grzech. Tworzy na nowo jedno Ciało - jedną Wspólnotę, w której Bóg Przyjaciel człowieka tworzy z nas coś nieprawdopodobnego. Kościół jest nazywany Wspólnotą Przyjaciół Boga.

Dzień po dniu


23listopada 2007

Dziś expose nowego premiera Donalda Tuska. Mówił 3 godziny i sześć minut. Padło słowo zaufanie. Debata w sejmie trwała cały dzień - w nocy ma być głosowanie - wotum ufności.

Trzeba modlić się o Ducha Świętego dla rządzących.

czwartek, 22 listopada 2007

Dzień po dniu

22listopada 2007

Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
bo nawiedził lud swój i odkupił... tak modlił się Zachariasz, gdy urodził mu się syn - Jan. Odczytał znak narodzin syna jako nawiedzenie - i to nie tylko jego jako starego człowieka, któremu Bóg okazał zmiłowanie, wysłuchał jego modlitw i dał mu dziecko. To nawiedzenie dotyczy całego narodu, a nawet świata. To nawiedzenie to czas, który jest nazwany w liście do Galatów pełnią czasu, a jest to czas Jezusa Chrystusa; czas, w którym Bóg wszedł w historię świata, ludzi, narodu wybranego, aby dokonać zbawienia. Bóg nawiedził swój lud. Ale ten lud nie rozpoznał czasu nawiedzenia. I to jest dramat Boga zignorowanego, odrzuconego.
Gdy schodzimy drogą z Góry Oliwnej w dolinę Cedronu po prawej stronie jest kościół-sanktuarium Dominus Flevit (Pan zapłakał). Kościół ten ma kształt łzy i jest wybudowany na zboczu doliny Cedronu z przepięknym widokiem na Jerozolimę. Tu widać w centrum złotą kopułę meczetu, wybudowanego w miejscu świątyni Jerozolimskiej; tu widać mury Jerozolimy, z bramami, a szczególnie z bramą złotą i różne święte budowle, które dziś mieszczą się w starej Jerozolimie - przepiękna panorama. Jezus przybywa na to miejsce, zmierza do Jerozolimy, i gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim.
Jezus zapłakał - Dominus Flevit. Wszyscy inni spoglądali na przepiękną panoramę ówczesnej Jerozolimy, widzieli świątynię, która była cudem świata - byli pełni zachwytu, podziwu - mówili: patrz Panie jaki piękny widok, jaka architektura świątyni, to jest nasza świątynia, nasza chluba, nasze cudowne miasto Jeruzalem pięknie wybudowane - popatrz na ten widok... A Jezus spojrzał i zapłakał. Rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi!... nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia.
Tak się stało. Świątynia i miasto Jeruzalem zostały zniszczone przez wojska rzymskie w 70 roku i do dziś świątynia nie została odbudowana.
Bóg nawiedza swój lud, a człowiek nie poznaje czasu nawiedzenia, jest zamknięty, ma zatwardziałe serce. Chrześcijaństwo jest nawiedzeniem. Bóg staje się człowiekiem, wchodzi w historię, jest wśród nas - nawiedza świat - świat zraniony grzechem, świat pogrążony w ciemności, świat skłócony. Ludzie odrzucają Boga, nie dowierzają Jego miłości, uciekają przed Nim. Taka była codzienność Jezusa z Nazaretu. On uzdrawiał, a ludzie z podejrzliwością przyglądali się temu, On wyrzucał demony, a oni podejrzewali Go o konszachty z Belzebubem, On głosił prawo miłości i czynił tę miłość, a oni się Go lękali, byli zamknięci, nie dowierzali.
Zaś ludzie ubodzy, grzeszni, chorzy lgnęli do Niego i doświadczali nawiedzenia, uzdrowienia, uwolnienia. Tak jest i teraz.
Jezus dziś nawiedza ludzi. Może nawiedzić ciebie. Ale może posłużyć się tobą, aby dotknąć kogoś zranionego, odrzuconego, złamanego. Odwagi - bądź otwarty na Jego przyjście.
Oto stoję u drzwi i kołaczę.
Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
bo lud swój nawiedził i odkupił.

środa, 21 listopada 2007

Dzień po dniu

21listopada 2007

"Pragnę, abyś żyła wolą moją w najtajniejszych głębiach swej duszy.
Trzy stopnie pełnienia woli Bożej:
pierwszy jest ten, kiedy dusza pełni wszystko to, co jest na zewnątrz zawarte przez nakazy i ustawy;
drugi stopień jest ten, kiedy dusza idzie za natchnieniami wewnętrznymi i pełni je;
trzeci stopień jest ten, że dusza, zdana na wolę Bożą pozostawia Bogu swobodę rozporządzania sobą i Bóg czyni z nią, co Jemu się podoba, jest narzędziem uległym w Jego ręku
." D 443.444

To słowa św. Faustyny z Dzienniczka.
Pozostawię bez komentarza.
Te słowa są jak lustro, w którym mogę przeglądnąć się, badając na ilę i jak jestem na drodze Jezusa i wypełniam wolę Bożą.

niedziela, 18 listopada 2007

Dzień po dniu

18listopada 2007

Kościół nie jest klubem rzekomo doskonałych, lecz zgromadzeniem pojednanych grzeszników, zmierzających do Chrystusa,z wszystkimi ich ludzkimi słabościami. To słowa Jana Pawła II wypowiedziane we Francji do ludzi młodych w Lyonie.
Ludzie nieraz mówią - wierzę w Boga, ale Kościoła nie potrzebuję. Czy można oddzielić Boga od Kościoła? Może i można. Przecież w różnych religiach Bóg występuje jako Istota najwyższa, najdoskonalsza. Każda religia ma odniesienie do Boga, ale niekoniecznie jest Kościół. Ale w chrześcijaństwie jest inaczej. Chrześcijanin wierzy w Jezusa Chrystusa - Syna Bożego, Zbawiciela świata, który objawia nam oblicze Boga. Bóg chrześcijan jest wspólnotą Trzech Osób Boskich: Ojciec, Syn i Duch Święty. Wierząc w Jezusa nie możesz powiedzieć - Kościół mi nie potrzebny. Jezus bowiem zapoczątkował Kościół, wzywając po imieniu ludzi, których ustanowił apostołami. I to jest początek Kościoła - wspólnota dwunastu wcale nie idealnych ludzi, którzy uwierzyli Jezusowi, zaufali Mu i związali swoje życie z Nim. To jest Kościół i dziś - ludzie, którzy uwierzyli Jezusowi i związali swoje życie z Nim. Ta wspólnota rozrosła się i rozprzestrzeniła na wszystkie narody, bo wiara jest głoszona przez uczniów Jezusa. Wiara więc w Jezusa prowadzi do Kościoła i rozwija się w Kościele - wspólnocie wyznawców Jezusa. Nie jest to wspólnota doskonała. Jesteśmy słabi, grzeszni, i wiara w Jezusa wcale nie zmienia nas do tego stopnia, że nie ma w nas słabości. Doskonałą wspólnotą jest Trójca Przenajświętsza, a Kościół jest wspólnotą zbawionych grzeszników. Ale w Kościele dokonuje się doskonalenie człowieka i to przez całe życie. Jesteśmy powołani d0 świętości i osiągamy świętość na drodze naszego życia w Kościele, we wspólnocie braci i sióstr; i to tez dzięki nim. Wzajemnie oddziaływujemy na siebie, pozytywnie i negatywnie; i to przyczynia się do naszego uświęcenia. Jest to swego rodzaju szlif, któremu jestem poddany przez drugiego człowieka, który mnie ogranicza, wystawia na próbę, weryfikuje lub wspomaga. To się liczy, bo świętym człowiek staje się nie na bezludnej wyspie, ale wśród ludzi takich, jacy - a więc niedoskonałych, raniących mnie, gorszących czy bulwersujących. To wystawia moją wiarę na próbę, to weryfikuje moją miłość i oczyszcza. Taki jest Kościół - wspólnota ludzi połamanych, rozbieganych, których gromadzi Duch Święty wokół Jezusa i skleja w Jedno Ciało. Wielka różnorodność, bogactwo możliwości, powołań i charyzmatów zjednoczonych nie ludzikim wysiłkiem, ale mocą Ducha Świętego. Dziękuję Bogu za Kościół, że ciągle go odkrywam, poznaję i się nim zachwycam. A przede wszystkim, że jestem w Kościele. Moje miejsce w Kościele określił Jezus. Moje powołanie tu się realizuje - mogę powiedzieć: jestem potrzebny Kościołowi - ludziom, który idą za Jezusem. Tu jest i realizuje się moje powołanie, a także powołanie innych.
Wierzę w Kościół - to znaczy wierzę, że we wspólnocie uczniów jest obecny ich Mistrz, Jezus Chrystus i On nas prowadzi przez niedole tego świata do wiekuistych przeznaczeń - do Domu Ojca.


sobota, 17 listopada 2007

Dzień po dniu

17listopada 2007
"Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie." Łk 21,19
Bezpieczeństwo jest od Boga, który jest naszym Ojcem. Wiele jest Bożych zapewnień, że nic nam nie grozi. Tymczasem jest wielu przeciwników i dużo lęku w nas. Mamy przeciwników w ludziach, ale przeciwnikiem naszym jest szatan. On chce nas zniszczyć. On napawa nas lękiem i on chce pogrążyć nas w obsesji zagrożenia ze wszystkich stron. Rzeczywiście, gdy będziemy żyli w świecie płynąc pod prąd napotkamy wielu wrogów wśród ludzi i to nam najbliższych. Spotkamy się z szyderstwem, odrzuceniem, zniesławieniem, zagrożeniem i prześladowaniem. Tak było w początkach chrześcijaństwa, tak jest i teraz.
Czymże jest włos na głowie. Jak mało znaczy. Przecież wypadają ludziom włosy i głowy świecą łysiną. Tymczasem ten mały włos ocaleje, bo Ojciec ochrania go na mojej głowie. Nie tylko ja, ale i mój włos. Bądźcie wytrwali, nie dajcie się przestraszyć, nie dajcie się złamać, nie dajcie się zwieść. Tu stawką jest życie wasze i innych. Wasze zwycięstwo jest swiadectwem i zapłonem zwycięstwa innych.
Hbr 10,36-38 pisze:"Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście po wypełnieniu woli Bożej dostąpili spełnienia obietnicy. Jeszcze bowiem krótka, bardzo krótka chwila, i przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy dzięki wierze żyć będzie, jeśli się cofnie, nie znajdzie dusza moja w nim upodobania."
Tak - sprawiedliwy żyć będzie dzięki wierze.
Jak ważna jest właściwa optyka w życiu codziennym, gdy dokonujemy wielu małych wyborów, a tu kształtuje się skala priorytetów. Jak łatwo ulec podszeptom świata, gdzie koniunktura kształtuje się laickim duchem - gdzie przyjemność i pieniądz jest wektorem i wskaźnikiem wyborów tego co słuszne. Mieć wiarę w rodzinie, mieć wiarę w pracy, mieć wiarę w życiu społecznym i politycznym - gdy się wywiera wpływ. Jak utrzymać wiarę i nie ulec złudzeniu, którego źródłem może być lęk lub pragnienie bezpieczeństwa, które oferuje świat; a może pragnienie spokoju i przyjemności - coś mi się przecież od życia należy.
Nie zostanie kamień na kamieniu - taka zapowiedź Jezusa, która zresztą się spełniła - jeśli chodzi o Jerozolimę i świątynię. To w 70 roku Tytus zdobywa święte miasto i obraca w ruinę. Ale ruinie ulega człowiek. Iluż zrujnowanych ludzi wokół nas, którzy poszli z prądem tego świata. Ciągle takich spotykam. Każdemu z nas to grozi.
Człowiek - świątynia Ducha Świętego zniszczony przez grzech i własną pożądliwość, błąka się po tym świecie nie wiedząc dokąd idzie, kim jest i po co żyje. Zakończę słowami św. Grzegorza Wielkiego - Niech nas nie skusi ułuda zwodniczego szczęścia, bo zaiste, niemądry to wędrowiec, który pociągnięty urokiem ukwieconych łąk zapomina, dokąd miał zamiar skierować swe kroki.

piątek, 16 listopada 2007

Dzień po dniu

16listopada 2007
"Z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy." Mdr 13,1
Spotykamy ludzi, którzy określają się jako niewierzący lub agnostycy. Bóg dla jednych nie istnieje, dla drugich, może jest, ale cóż można o nim powiedzieć, czy go można poznać. Tymczasem Bóg stwarzając człowieka uzdolnił go do naturalnego poznania Go przez świat widzialny, stworzony. Piękno świata mówi nam o Bogu. Bóg jest piękny. Wewnętrzna struktura materii, porządek i prawa, którymi rządzi się kosmos, struktura atomu, anatomia istot żywych mówią o Genialnej Inteligencji, która jest Początkiem i Architektem wszystkiego.
Tymczasem my, mieszkańcy wielkich miast, betonowych osiedli widzimy na co dzień szare mury domów, beton, urządzenia metalowe, linie wysokiego napięcia, a kontakt z naturą jakże bardzo jest w nas ograniczony. Człowiek gdy dotyka gołą nogą czystej ziemi, gdy położy się na trawie, gdy wejdzie w las, na przełęczy rozejrzy się dokoła otwierając szeroko oczy, ramiona i serce... jakże nie widzieć Tego, który to wszystko uczynił. Patrząc na świat poznawać Boga, to nasze zadanie. Bóg objawia się nam przez stworzenie.
Dziś w jesienne dni, gdy zbliża się zima i wszystko marnieje i umiera - badyle sterczą, koleiny błota, szare niebo i chłód - jakże trudno podziwiać piękno świata. Widoki krajobrazu nie są pociągające, pejzaż swoim wdziękiem nie zachwyca. Odsłoniła się cała brzydota świata, twojego i mojego podwórka. Gdy spadnie śnieg wszystko przykryje, całą brzydotę umierającego świata. O chciałoby się zatrzymać wiosnę lub początek lata tak na zawsze, aby świeże barwy roślinności, widoki skąpane w słońcu cieszyły oczy bez końca. Może tak będzie w raju, gdy przeniesiemy się tam, w ten świat piękniejszy - albo najpiękniejszy, który nasz Pan i Stwórca stworzył dla nas, abyśmy tam z Nim przebywali.
Idziemy przez ten świat drogą wiary, rozpoznajemy ślady niewidzialnego Boga w świecie, ale i w naszym życiu. On jest blisko i mówi do nas przez wszystko. Mówi przez piękno świata, przez bieg historii, wydarzenia i ludzi - przez cierpienie i porażki. Mówi przez Jezusa, którego posłał, przez Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie. Mówi przez Kościół wspólnotę uczniów Jezusa, mówi przez ciebie i przeze mnie. O jakie to ważne, aby odczytać Jego słowo, zrozumieć - co mówi.
Przebijać się przez ograniczoność materii, czas który pędzi i zmęczenie, aby sercem ogarnąć i pojąć tę naukę - wielką tajemnicę świata, w której objawia się niewidzialny Bóg.

czwartek, 15 listopada 2007

Dzień po dniu

15listopada 2007
"Cierpienie jest skarbem największym na ziemi - oczyszcza duszę. W cierpieniu poznajemy, kto jest dla nas prawdziwym przyjacielem. Prawdziwą miłość mierzy się termometrem cierpień." D342 Słowa Siostry Faustyny.
Cierpienie jest w życiu każdego człowieka. Jedni cierpią fizycznie, jest to często przenikliwy ból ciała, jakaś choroba; inni cierpią duchowo, wewnętrznie - jest to ból innego rodzaju. Cierpienie kobiety, którą mąż zostawił, odszedł do innej. Cierpienie matki obecnej przy umierającym swoim dziecku. Cierpienie człowieka, który został niesłusznie o coś posądzony i zniesławiony w pracy. I tak wiele jest cierpień - każdy z nas jest dotknięty jakim cierpieniem. Jaka jest miara twojego cierpienia? To krzyż Jezusa, który jest zawsze odniesieniem - bo nie ma cierpienia ponad miarę.
Człowiek może walczyć z cierpieniem, odrzucać je, albo łagodzić - środki znieczulające. Może wpaść w beznadzieję, rozpacz i tak cierpienie staje się jego przekleństwem. Człowiek może w duchu wiary oddać Jezusowi na krzyż swoje cierpienie, zbliżyć się do Jezusa. Wtedy akceptacja cierpienia staje się w nim błogosławieństwem. Tak - cierpienie staje się źródłem oczyszczenia człowieka, nawrócenia i uświęcenia. Nie można zmarnować cierpienia. Pascha Jezusa - Jego cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie nadają sens i wartość cierpieniu człowieka. Kto prawdziwie kocha ten cierpi i umie cierpieć nie obnosząc się i nie obarczając innych swoim cierpieniem, ale z radością idzie podejmując misję, jaką mu Bóg wyznacza w tym świecie.
"Raduję się w cierpieniach za was" Kol 1,24 - czy to jest możliwe?

poniedziałek, 12 listopada 2007

Dzień po dniu

12listopada 2007
Ostanie dni spędziłem w Kaniach Helenowskich - był Kurs Nowego Życia z Bogiem. Przyjechało przeszło 60 osób, w tym większość zdecydowana ludzie, którzy nigdy na naszych rekolekcjach w Kaniach nie byli. Niektórzy są we wspólnocie od dwóch tygodni. Kurs Nowe Życie z Bogiem - dawniej Kurs Filip jest kursem podstawowym, początkującym wszystko, a więc ewangelizacja. Przekazuje się na nim Kerygmat, czyli podstawowe prawdy chrześcijańskie, fundamentalne prawdy. Można powiedzieć, że cały kurs to spotkanie z Jezusem, który przychodzi do konkretnego człowieka oferując mu dar zbawienia. Tu ważna jest decyzja - chcę przyjąć ten dar. Oczywiście człowiek jest wolny i może podjąć inną decyzję - a więc może powiedzieć "nie". Wybór należy do ciebie. Gdy człowiek powie "tak" - Jezus "wchodzi" w życie człowieka jako Pan i Zbawca; i powstaje więź między człowiekiem a Jezusem - więź zaufania, oddania i miłości. Na tym polega wiara chrześcijańska. To relacja miłości i oddania między Jezusem a konkretnym człowiekiem. Wiara, która polega na przekonaniu, że "Bóg jest" to za mało. To przekonanie występuje w różnych religiach. Chrześcijaństwo - to Jezus - Bóg, który stał się człowiekiem i wchodzi w relację z konkretnym człowiekiem, ofiarując mu dar zbawienia wysłużony na krzyżu. Ta relacja między człowiekiem, a Jezusem wzrasta dzięki Duchowi Świętemu, który uczestniczy w tej relacji. Ta relacja prowadzi człowieka w kierunku Ojca - Boga, którego odkrywamy i poznajemy dzięki Jezusowi. To On nam objawił sobą Ojca, Jego oblicze i Jego Miłość. Wreszcie ta relacja prowadzi do wspólnoty uczniów Jezusa, czyli do Kościoła. To tu dokonuje się droga życia chrześcijańskiego i wzrost wiary i nowego życia, które jakby rozpoczyna się decyzją otwarcia i przyjęcia Jezusa. Napisałem - jakby - bo tak właściwie początek, zalążek nowego życia człowiek otrzymuje we chrzcie, gdy jako małe dziecko ten sakrament otrzymuje. Jednak często to nowe życie jest w zalążku, jakby uśpione w nas. Ewangelizacja prowadzi więc do przebudzenia czegoś co jest w nas, a co staje się świadome i zaczyna wzrastać i mieć realny wpływ na nasze życie.
Na tym kursie w Kaniach ludzie mogli poznać Boga, który kocha ich miłością bezwarunkową. Mogli uświadomić sobie, co ich oddziela od Boga - poznać grzech i nazwać go w swoim życiu. Wreszcie mogli poznać Jezusa, który jest posłany przez Boga. To On przez śmierć na krzyży zbawił ludzkość, konkretnie ciebie i mnie - uwalniając nas od grzechów; a zmartwychwstając obdarował nas nowym życiem. To nowe życie w nas jest pełnią człowieczeństwa, które realizuje się w czasie i rośnie ku pełni, ku świętości, do której jesteśmy powołani wszyscy.
Dziękuję Bogu za ten czas w Kaniach i za to, co się dokonywało w ludziach.
W niedzielę po południu było spotkanie wspólnoty małżeńskiej Woda Życia i konferencję miał ks. prof. Waldemar Chrostowski - temat: Małżeństwo w Biblii. Całą katechezę oparł na tekście Rdz 2,7-9.18-24. Mówił o małżeństwie w wymiarze prehistorycznym i antropologicznym... Bardzo ciekawy wywód; ale dzieci, które były na sali były pewnym utrudnieniem i dużym rozproszeniem dla profesora i myślę dla niektórych uczestników spotkania.
O godz. 19 na Eucharystii akademickiej zadałem pytanie - pracę domową, jak zinterpretować wypowiedź Jezusa - Łk 20,35 "Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić." Co wy o tym myślicie?

czwartek, 8 listopada 2007

Dzień po dniu

8listopada 2007
" Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana." Rz 14, 7-8 Chciałbym, aby te słowa wyrażały prawdę mojego życia. Żyć dla siebie - to egoizm, umierać dla siebie - nigdy, bo to klęska. Należeć do Pana, to odnajdywać się w relacji oddania i miłości do Pana, który pierwszy nas umiłował i obdarował wszystkim - życiem, powołaniem, nieśmiertelnością i chwałą. W każdej Eucharystii składać siebie w ofierze Bogu, swoje życie, cierpienie i wszystko. Duch Święty, który dokonuje konsekracji chleba i wina, przemienia nas w Chrystusa, gdy oddajemy się Bogu wyznając, że we wszystkim należymy do Pana. Tak chcę, aby było w moim życiu i czynię, gdy celebruję Eucharystię.
Ostatnio dni ponure, jesienne - pada deszcz, przenikliwe zimno, chmury i tak byle jak, coraz krótsze dni. Ten czas listopadowy mówi o jesieni życia, przemijaniu. Ale nie można poddawać się melancholii. Przez te chmury i ciemności niech przebija się słońce radości, która jest w nas. Jezus nadaje sens naszemu życiu, wyzwala nas od lęków i nadaje sens naszemu życiu w niekończącej się krainie życia i pokoju.

poniedziałek, 5 listopada 2007

Dzień po dniu

5listopada 2007
"O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga!
Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!
Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą?
Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę?
Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko.
Jemu chwała na wieki! Amen." Rz 11,33-36
To słowo stawia mnie wobec Wielkiej Tajemnicy. Tą tajemnicą jest sam Bóg. Niezgłębiony, niepojęty, niewyobrażalny. Jakże ograniczony jest umysł ludzki, nasza wyobraźnia, nasz sposób pojmowania, przewidywania. Św. Paweł wypowiada te słowa jakby na zakończenie wypowiedzi, w której wyraża swoją nadzieję i oczekiwanie na nawrócenie Izraela, narodu wybranego, który odrzucił Mesjasza; narodu, który trwa w nieposłuszeństwie, aby pełnia pogan dostąpiła miłosierdzia.
Dziś pierwsze spotkanie nowego parlamentu. Przemówienia, przysięga, emocje i przerwy... Znów to samo. Wreszcie udało się wybrać marszałków sejmu i senatu - i tylko tyle. Niezbadane są Jego wyroki. On gdzieś tam jest - choćby się mogło wydawać, że tam Go nie ma. Bóg jest Panem dziejów i kieruje w sposób niezrozumiały dla nas wydarzeniami i dozwala, aby działo się to, co my chcielibyśmy, aby się nie działo. On tam gdzieś jest i wszystko jest w Jego ręku. Patrzyłem na ludzi świata polityki - starzy i nowi - doprawdy jak dzieci... Chociaż wiemy, że losy narodu, ludzi i wielu dziedzin w ich ręku... Jak to dobrze, że są gdzieś te Ręce, które wszystko trzymają... A może ja się naiwnie pocieszam... Dla Niego jest wszystko - On jest.

niedziela, 4 listopada 2007

Dzień po dniu

4listopada 2007
"Świat cały przy Tobie jak ziarnko na szali,
kropla rosy porannej, co opadła na ziemię.
Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy,
i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili.
Miłujesz bowiem wszystkie byty,
niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś,
bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego ukształtował.
Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał?
Jak by się zachowało to, czego byś nie wezwał?
Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Władco, miłujący życie!
Bo we wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie.
Dlatego nieznacznie karzesz upadających
i strofujesz, przypominając, w czym grzeszą,
by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli." Mdr 11,22-12,2

To słowo dzisiaj w ten jesienny dzień jak promyk słońca, który objawia oblicze Boga. Taki jest Bóg. Nazwany tu Miłośnikiem Życia. My tymczasem całkiem inaczej przedstawiamy sobie Boga, jako czyhajacego na nasze upadki i skrzętnie rejestrującego nasze grzechy, aby się z nami w przyszłości policzyć. My zresztą tacy jesteśmy względem siebie nawzajem - nielitościwi, wręcz surowi w ocenach i osądzie. Jak trudno sobie wyobrazić Boga, który zamyka oczy na grzechy ludzi - raczej uważamy, że kto jak kto, ale Bóg ma szeroko otwarte oczy i widzi wszystko dokładnie, lepiej niż nasze media - i to wszystko na jaw wyjdzie. Niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś - jak to możliwe, gdy tymczasem my często mamy obrzydzenie patrząc i wąchając obdartusów bezdomnych, pijanych, cuchnących. Ten Bóg łamie nasze stereotypy w postrzeganiu Go i świata, który jest tak zaśmiecony przez ludzką głupotę i grzech. Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje - my nie oszczędzamy. Suchej nitki nie zostawiamy na tym, co odrazę budzi. We wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie - ziarno nieśmiertelności i chwały w sercu człowieka. To słowo księgi Mądrości ukazuje nam oblicze Boga, który jest miłością i który z łagodnością i współczuciem ogarnia swoją troską wszystko. Takiego Boga trzeba ukazywać, taki obraz Boga trzeba mieć w sobie i do takiego Boga zbliżać się z ufnością, bez lęku.

sobota, 3 listopada 2007

Dzień po dniu

3listopada 2007
"Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować." Flp 3,20-21
Jesteśmy tu na ziemi bardzo związani z ojcowizną, miastem, regionem, krajem. To są nasze korzenie, tu jest nasza tożsamość i przywiązanie. Tu wybudowaliśmy sobie dom i czujemy się dobrze tu u siebie. Uwiliśmy sobie gniazdko na ziemi, stworzyliśmy sobie "szczęście", które określa jakieś miejsce, grono ludzi, pewien komfort życia codziennego. Tymczasem przychodzi choroba, zbliża się śmierć. W tym błogim stanie pojawia się smuga cienia, coś się zbliża, coś przerwie ten super-stan. Tak jesteśmy tu tymczasowo, przejściowo - w drodze. Celem naszego wędrowania jest niebo - to jest nasza ojczyzna. Tam Ojciec Bóg z miłością i wytęsknieniem czeka na nas. Jezus, który przeszedł przez ten swiat czeka na nas. To przecież On umarł na krzyżu, aby otworzyć nam bramę nieba - tak nas kocha. Nikt nie ma większej miłości - tylko On. Nasze ciało podlega prawu przemijania, starzeje się, ulega zniekształceniom. To ciało oszpecone przez starość i chorobę zostanie przekształcone, przemienione i upodobnione do Jego ciała, chwalebnego ciała Jezusa. dziś nieraz oglądamy piękne ciała ludzi, konkurs na miss uniwersum. Tak piękne mogą być i są kształty ludzkiego ciała. Tymczasem to nasze ciało dziś piękne, jutro oszpecone chorobą lub starością zostanie w mocy Ducha przebóstwione i upodobnione do Jezusa.

piątek, 2 listopada 2007

Dzień po dniu

2 listopad 2007
Dzień Zaduszny - pamięć i modlitwa za zmarłych. Wracamy dziś do tych, którzy odeszli. Jakby oglądamy się wstecz. Idziemy na ich groby, przypominamy sobie ich twarze, ich charakterystyczne zachowanie, powiedzenia, reakcje. Wiele się już w pamięci zaciera. Ich tu już nie ma - a może są z nami? Świat duchowy, ten inny, w który wchodzimy przez śmierć jest gdzieś daleko - czy jest tu? My żyjemy w przestrzeni materialnej i czasie, który nieubłaganie
przechodzi, a tamten świat jest całkiem inny. Trudno sobie to wyobrazić, a nawet to jest niemożliwe. Przecież nasze myślenie, naszego wyobrażenia świata są, związane z tym światem. Tamten świat jedynie przez analogię możemy określać jako naj...naj...wspanialszy... - wszystko w określeniach najwyższej jakości w najwyższym stopniu, nieskończonym stopniu. Tu chyba słowa św. Pawła jakoś przybliżają niemożność pojęcia, ani wyobrażenia sobie tego świata. " Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdoła pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują." 1Kor 2,9 Chyba te słowa doskonale mówią o niezdolności naszej w ogarnięciu i poznaniu tego innego świata. Jednocześnie mówią o wspaniałości tego boskiego świata - bo tak można go nazwać. Ale dalej św. Paweł mówi: " Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego." 1Kor 2,10 A więc Duch, tzn. Duch Święty w wewnętrznym poznaniu daje nam tę "wiedzę" o rzeczywistości boskiej, wprowadza nas w ten boski świat. I to jest dar poznania - charyzmat, w którym Duch Święty objawia, jakby wprowadza w ten świat, rozbudzając tęsknotę, pragnienie wejścia w tę nową rzeczywistość. Św. Paweł powie gdzie indziej: " Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, ma umrzeć - to zysk." Flp 1,21 Śmierć w takiej perspektywie jest "zyskiem" - wejściem lub bardziej przejściem w pełniejszy świat i pełnię życia. Człowiek nie umiera - przechodzi, albo rodzi się dla nieba. Oni są już tam, a my jeszcze tu, jako pielgrzymi w drodze przez doczesność idziemy nieubłaganie ku śmierci, która jest bramą, przejściem w ten boski świat, gdzie pozostaniemy na zawsze. Możemy modlitwą łączyć się z nimi, wspierając tych, którzy są w czyśćcu lub prosić o wstawiennictwo tych, którzy są już w stanie nieba.
O. Joachim Badeni - 96 letni dominikanin w najnowszej książce: Śmierć? Każdemu polecam! mówi - jak przeżyć śmierć i nie umrzeć. Pozdrowienie mnichów - memento mori - pamiętaj, że umrzesz, równie dobrze sie tłumaczy - nie zapomnij umrzeć.