niedziela, 4 stycznia 2009

Dzień po dniu

4 stycznia 2009

Była światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.

Żyjemy w świecie, w którym zalega ciemność.
Jesteśmy karmieni kłamstwem, serwujemy jedno drugim szyderstwo, są na świecie konflikty polityczne i zbrojne, jest przemoc i chaos - to jest ten świat pogrążony w ciemności.
Ciemność jest wokół nas i w nas.
Ale oto nowina: "Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności."
Pośród nocy w Betlejem światło rozbłysło, narodziło się Dziecko - jest Nim Chrystus-Mesjasz.
W ciemność świata wkracza światłość w ubogich warunkach groty betlejemskiej - Jehoszua = Jahwe jest zbawieniem.
Jezus ciągle przychodzi do swojej własności, ciągle puka do moich drzwi.
W Betlejem nie było dla Niego miejsca - przeludnienie.
Nie ma miejsca i dzisiaj w wielu domach serca.

On pukał do drzwi naszych. A my zatajeni
Z zaciśniętym oddechem siedzieliśmy w ciszy
I każdy z nas udawał - pukania nie słyszy.
On pukał do drzwi naszych. A my przytuleni
Do betonowych ścianek naszego mieszkania
Do mebli z takim trudem znalezionych w sklepach
Do makatek, co kryły na tynku spękania,
Chcieliśmy mieć choć chwilę spokoju...
On czekał.
Przez drzwi z cieniutkiej dykty słychać, jak waliło
Jego serce. Nierówno. Jakby zadyszane.
Pewno dlatego, że miał w sercu ranę
Albo może zwyczajnie winda nawaliła
I szedł pieszo na piętra...
Jak my właziliśmy
Z tą ciężką szafą, wersalką i stołem,
On dyszał teraz - jak my dyszeliśmy.
Żeby zamienić ściany tak więzienne gołe
W miękkość mieszkania...
- Panie, może potem
Jak kurz zetrzemy z podłóg. Jak wróci ochota
Zobaczyć kogoś.
Nie stój nam za drzwiami,
Nie człap po nocach pustymi schodami,
Nas teraz w domu nie ma. My nie wiemy sami
Czy tam w sobie jesteśmy...
Ernest Bryll


Brak komentarzy: