czwartek, 4 listopada 2010

Dzień po dniu

4 listopada 2010

Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem,
ze względu na Chrystusa uznałem za stratę.
I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę
ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego.

Zostałem pochwycony przez Chrystusa - tak powinien powiedzieć każdy katolik.
Jezus wszedł w moje życie - wszystko się przewróciło, wszystko się odmieniło.
Jezus jest pierwszy, jest wszystkim.
Stawiam na Jezusa i wiem, że wygram życie.

Wczoraj był dzień pożegnania Moniki.
Eucharystia była uwielbieniem Boga i dziękczynieniem za jej życie.
Radosne spotkanie - Monika odeszła do Ojca w piętek wieczorem.
Cierpiała bardzo, ale cierpienie ofiarowała za innych.
Jej pasją była ewangelizacja - jej imieniem była EWANGELIZACJA.
Mówiła: Ja nie umieram - ja wchodzę w Miłość.

Umierać to słyszeć jak Jezus mówi:"Przeprawmy się na drugą stronę" Mk 4,35.
Nareszcie zobaczymy pełnię.
Dotychczas widzieliśmy tylko tę ciemną stronę.
Teraz ujrzymy całą rzeczywistość, a tym samym staniemy się wreszcie sobą.
Człowiek jest wołaniem o pełnię.

Tam usłyszymy nasze prawdziwe imię,
to zapisane na białym kamyku, Ap 2,17
nowe imię, którego nikt nie zna oprócz tego, kto je otrzymuje.

1 komentarz:

Zbyszek L. pisze...

Gdybyśmy poznali Jezusa, poznali pragnienia Jego serca...
Są one piekniesze niż wszelkie piękno tego świata. Bóg chce tylko dobra. Wszystkie cierpienia, udręki, upokorzenia moga nas doprowadzić do pełni życia, pełni szczęścia, miłości. Monika już ogląda Pana i wstawia się za nami. Jej wstwiennictwo wyprosi nam łaskę bardzo owocnej ewangelizacji. Możemy oczekiwać, że Pan da więcej niz pragniemy czy prosimy. Jemu Chwała na wieki! Jednoczymy się z Monika w uwielbieniu Pana.