piątek, 30 listopada 2007

Dzień po dniu

30listopada 2007



Byśmy w świecie spragnionym wartości duchowych stawali się źródłem żywej wody. (Benedykt XVI)

Można by postawić pytanie - czy świat współczesny jest spragniony wartości duchowych i jakie to są wartości? Ludzie dziś pędzą w zdobywaniu wartości konsumpcyjnych i zaspakajaniu swoich namiętności. Uważają, że taki jest kierunek uszczęśliwiający człowieka, że to dopiero jest pełnia, aby mieć wszystko czego dusza/człowiek zapragnie - zdobywać, zdobywać, gromadzić i konsumować.

Samarytanka przyszła do studni po wodę. Miała pięciu mężów. Spotyka Jezusa, który prosi o wodę i zaraz wprowadza ją w poziom ducha, w którym można rozpoznać jej duchowe pragnienia. Oto Jezus roztacza przed nią perspektywę życia, które wypływa ze źródła, które jest ukryte w niej. To źródło może wytrysnąć wodą, której do tej pory nie znała, ale gdzieś głęboko w sercu pragnęła. Źródło wody żywej wytryskujące ku życiu wiecznemu. Bo przecież do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej wieczności. (Mdr 2,23)
"Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu...Panie, daj mi tej wody..." J 4,14-15
To jest w każdym z nas - to pragnienie tej innej wody. I to niezależnie jak żyjemy i w co wierzymy. Samarytanka po spotkaniu z Jezusem pobiegła do miasta i opowiadała ludziom - stała się dla innych źródłem żywiej wody.
Taka jest misja dla ciebie i dla mnie. Być źródłem żywej wody.

niedziela, 25 listopada 2007

Dzień po dniu

25listopada 2007

Obecność Pana w Swoim Ciele i Krwi nie zależy od stanu tego, który je spożywa - ich przyjęcie tworzy ze wszystkich jedno Ciało, ponieważ z nich wypływa życie Chrystusa.(Synod Biskupów, Eucharystia: źródło i szczyt życia i posłannictwa Kościoła)
Pan prawdziwie jest obecny w chlebie i winie konsekrowanym - to jest Ciało Moje, to jest Krew Moja. To sprawia Duch Święty, którego przywołujemy w epiklezie; to On dokonuje przeistoczenia, czyli istota chleba ulega zmianie, staje się Ciałem, podobnie z winem. Nawet wiara kapłana, stan duszy, sposób sprawowania czynności nie jest w stanie unicestwić, przekreślić Bożego działania - to Duch Święty wszystko sprawia. Oczywiście chcemy, aby wierni i prezbiter z pobożnością i żywą wiarą sprawowali obrzędy liturgiczne. Ten Chleb, który łamiemy i ten Kielich, z którego pijemy czynią z nas jedno Ciało - Kościół. My sami jesteśmy konsekrowani przez uczestnictwo i Komunię. Eucharystia jest źródłem życia, nowego życia w nas. Pan wyprowadza nas z krainy ciemności, krainy niewoli ku światłości, wolności i pełni życia. Wspólnota Eucharystyczna jest wspólnotą nowo narodzonych, odrodzonych w Duchu Świętym. W każdej Eucharystii dokonuje się Pięćdziesiętnica, czyli wylanie Ducha Świętego, który zstępuje na ludzi i działa w ich życiu, dokonuje przemiany, uzdalnia do świadectwa, misji i posłannictwa.
Kościół ciągle na nowo podejmuje misję głoszenia Ewangelii, a czerpie siłę do realizacji tej misji z Eucharystii, w której Duch Święty zstępuje i posyła uczniów.
Coraz bardziej się przekonuję jak aktualna i pilna jest misja ewangelizacji wśród ochrzczonych. Wielu bowiem ochrzczonych nie zna Jezusa, nie oddało Mu swego życia. Jeszcze w pewnych stopniu funkcjonuje tzw. tradycja, która sprawia, że się chrzci dzieci, posyła do Komunii św. czy bierzmowania, ale te obrzędy przeżywane są często bez wiary pojmowanej jako osobista relacja człowieka z Jezusem. Uroczysta oprawa obrzędu - uroczysty posiłek, goście, prezenty z tej okazji przysłaniają istotę wydarzenia. Gdy dzieci pytamy o Komunię św. to opowiadają jak były ubrane i co dostały. Oczywiście pozostaje jakiś ślad, ale widać z perspektywy człowieka dorosłego, który często jest już niewierzący - choć przeszedł drogę inicjacji chrześcijańskiej - jak powierzchowna to była droga i jak daleka od katechumenatu pierwszych wieków. A spotyka się coraz częściej dorosłych nieochrzczonych, którzy mają rodziców nieochrzczonych. Nasze społeczeństwo katpolickie jak bardzo jest przeniknięte niewiarą i pogaństwem. Potrzeba więc reewangelizacji różnymi sposobami, aby ludzie mogli spotkać Jezusa i przyjąć dar zbawienia.

piątek, 23 listopada 2007

Dzień po dniu

23listopada 2007

Pomiędzy Bogiem i człowiekiem istnieje niezniszczalna przyjaźń, jaka powstała dzięki miłości Chrystusa, który ofiarując siebie pokonał zło. W tym znaczeniu Eucharystia jest siłą i miejscem jedności rodzaju ludzkiego. (Synod Biskupów, Eucharystia źródło i szczyt życia i posłannictwa Kościoła)
Niezniszczalna przyjaźń między Bogiem i człowiekiem. Nic nie może nas odłączyć od Miłości Boga. Te słowa są radosną prawdą w świecie, w którym człowiek niekiedy usiłuje odrzucić Boga, oskarża Go i obwinia o własne nieszczęścia, chce żyć bez Niego i sobie wystarczyć. Niezniszczalna przyjaźń - jak bardzo wierzę w prawdziwość tej przyjaźni, której inicjatorem jest sam Bóg. To Bóg stwarzając nas na obraz i podobieństwo swoje - zawarł na samym początku z człowiekiem przymierze, które było relacją przyjaźni. To jest gdzieś głęboko wpisane w sercu człowieka i nawet gdy człowiek odwrócił się od Boga i zerwał tę wieź - Bóg nie przestał był Przyjacielem człowieka i nie przestał człowieka uważać za swego przyjaciela. To może brzmi jak coś nieprawdopodobnego, ale Bóg nie może nie kochać człowieka. Gdy Judasz przychodzi do Ogrójca, aby wydać Jezusa, Jezus zwraca się do niego - Przyjacielu, po coś przyszedł?
Przyjacielu - mówi Bóg do każdego z nas, nawet jeśli odeszliśmy od Niego i ranimy Jego Serce. Nie przestajemy być Jego Przyjaciółmi. Jak trudno jest pojąć miłość Boga, która nie odrzuca, nie stawia warunków, nie obraża się; ale kocha miłością bezwarunkową, szuka i cieszy się, gdy człowiek odnajduje się i otwiera na Jego miłość.
Eucharystią jest ofiarą miłości, która oczyszcza i jednoczy ludzi rozdzielonych przez grzech. Tworzy na nowo jedno Ciało - jedną Wspólnotę, w której Bóg Przyjaciel człowieka tworzy z nas coś nieprawdopodobnego. Kościół jest nazywany Wspólnotą Przyjaciół Boga.

Dzień po dniu


23listopada 2007

Dziś expose nowego premiera Donalda Tuska. Mówił 3 godziny i sześć minut. Padło słowo zaufanie. Debata w sejmie trwała cały dzień - w nocy ma być głosowanie - wotum ufności.

Trzeba modlić się o Ducha Świętego dla rządzących.

czwartek, 22 listopada 2007

Dzień po dniu

22listopada 2007

Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
bo nawiedził lud swój i odkupił... tak modlił się Zachariasz, gdy urodził mu się syn - Jan. Odczytał znak narodzin syna jako nawiedzenie - i to nie tylko jego jako starego człowieka, któremu Bóg okazał zmiłowanie, wysłuchał jego modlitw i dał mu dziecko. To nawiedzenie dotyczy całego narodu, a nawet świata. To nawiedzenie to czas, który jest nazwany w liście do Galatów pełnią czasu, a jest to czas Jezusa Chrystusa; czas, w którym Bóg wszedł w historię świata, ludzi, narodu wybranego, aby dokonać zbawienia. Bóg nawiedził swój lud. Ale ten lud nie rozpoznał czasu nawiedzenia. I to jest dramat Boga zignorowanego, odrzuconego.
Gdy schodzimy drogą z Góry Oliwnej w dolinę Cedronu po prawej stronie jest kościół-sanktuarium Dominus Flevit (Pan zapłakał). Kościół ten ma kształt łzy i jest wybudowany na zboczu doliny Cedronu z przepięknym widokiem na Jerozolimę. Tu widać w centrum złotą kopułę meczetu, wybudowanego w miejscu świątyni Jerozolimskiej; tu widać mury Jerozolimy, z bramami, a szczególnie z bramą złotą i różne święte budowle, które dziś mieszczą się w starej Jerozolimie - przepiękna panorama. Jezus przybywa na to miejsce, zmierza do Jerozolimy, i gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim.
Jezus zapłakał - Dominus Flevit. Wszyscy inni spoglądali na przepiękną panoramę ówczesnej Jerozolimy, widzieli świątynię, która była cudem świata - byli pełni zachwytu, podziwu - mówili: patrz Panie jaki piękny widok, jaka architektura świątyni, to jest nasza świątynia, nasza chluba, nasze cudowne miasto Jeruzalem pięknie wybudowane - popatrz na ten widok... A Jezus spojrzał i zapłakał. Rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi!... nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia.
Tak się stało. Świątynia i miasto Jeruzalem zostały zniszczone przez wojska rzymskie w 70 roku i do dziś świątynia nie została odbudowana.
Bóg nawiedza swój lud, a człowiek nie poznaje czasu nawiedzenia, jest zamknięty, ma zatwardziałe serce. Chrześcijaństwo jest nawiedzeniem. Bóg staje się człowiekiem, wchodzi w historię, jest wśród nas - nawiedza świat - świat zraniony grzechem, świat pogrążony w ciemności, świat skłócony. Ludzie odrzucają Boga, nie dowierzają Jego miłości, uciekają przed Nim. Taka była codzienność Jezusa z Nazaretu. On uzdrawiał, a ludzie z podejrzliwością przyglądali się temu, On wyrzucał demony, a oni podejrzewali Go o konszachty z Belzebubem, On głosił prawo miłości i czynił tę miłość, a oni się Go lękali, byli zamknięci, nie dowierzali.
Zaś ludzie ubodzy, grzeszni, chorzy lgnęli do Niego i doświadczali nawiedzenia, uzdrowienia, uwolnienia. Tak jest i teraz.
Jezus dziś nawiedza ludzi. Może nawiedzić ciebie. Ale może posłużyć się tobą, aby dotknąć kogoś zranionego, odrzuconego, złamanego. Odwagi - bądź otwarty na Jego przyjście.
Oto stoję u drzwi i kołaczę.
Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
bo lud swój nawiedził i odkupił.

środa, 21 listopada 2007

Dzień po dniu

21listopada 2007

"Pragnę, abyś żyła wolą moją w najtajniejszych głębiach swej duszy.
Trzy stopnie pełnienia woli Bożej:
pierwszy jest ten, kiedy dusza pełni wszystko to, co jest na zewnątrz zawarte przez nakazy i ustawy;
drugi stopień jest ten, kiedy dusza idzie za natchnieniami wewnętrznymi i pełni je;
trzeci stopień jest ten, że dusza, zdana na wolę Bożą pozostawia Bogu swobodę rozporządzania sobą i Bóg czyni z nią, co Jemu się podoba, jest narzędziem uległym w Jego ręku
." D 443.444

To słowa św. Faustyny z Dzienniczka.
Pozostawię bez komentarza.
Te słowa są jak lustro, w którym mogę przeglądnąć się, badając na ilę i jak jestem na drodze Jezusa i wypełniam wolę Bożą.

niedziela, 18 listopada 2007

Dzień po dniu

18listopada 2007

Kościół nie jest klubem rzekomo doskonałych, lecz zgromadzeniem pojednanych grzeszników, zmierzających do Chrystusa,z wszystkimi ich ludzkimi słabościami. To słowa Jana Pawła II wypowiedziane we Francji do ludzi młodych w Lyonie.
Ludzie nieraz mówią - wierzę w Boga, ale Kościoła nie potrzebuję. Czy można oddzielić Boga od Kościoła? Może i można. Przecież w różnych religiach Bóg występuje jako Istota najwyższa, najdoskonalsza. Każda religia ma odniesienie do Boga, ale niekoniecznie jest Kościół. Ale w chrześcijaństwie jest inaczej. Chrześcijanin wierzy w Jezusa Chrystusa - Syna Bożego, Zbawiciela świata, który objawia nam oblicze Boga. Bóg chrześcijan jest wspólnotą Trzech Osób Boskich: Ojciec, Syn i Duch Święty. Wierząc w Jezusa nie możesz powiedzieć - Kościół mi nie potrzebny. Jezus bowiem zapoczątkował Kościół, wzywając po imieniu ludzi, których ustanowił apostołami. I to jest początek Kościoła - wspólnota dwunastu wcale nie idealnych ludzi, którzy uwierzyli Jezusowi, zaufali Mu i związali swoje życie z Nim. To jest Kościół i dziś - ludzie, którzy uwierzyli Jezusowi i związali swoje życie z Nim. Ta wspólnota rozrosła się i rozprzestrzeniła na wszystkie narody, bo wiara jest głoszona przez uczniów Jezusa. Wiara więc w Jezusa prowadzi do Kościoła i rozwija się w Kościele - wspólnocie wyznawców Jezusa. Nie jest to wspólnota doskonała. Jesteśmy słabi, grzeszni, i wiara w Jezusa wcale nie zmienia nas do tego stopnia, że nie ma w nas słabości. Doskonałą wspólnotą jest Trójca Przenajświętsza, a Kościół jest wspólnotą zbawionych grzeszników. Ale w Kościele dokonuje się doskonalenie człowieka i to przez całe życie. Jesteśmy powołani d0 świętości i osiągamy świętość na drodze naszego życia w Kościele, we wspólnocie braci i sióstr; i to tez dzięki nim. Wzajemnie oddziaływujemy na siebie, pozytywnie i negatywnie; i to przyczynia się do naszego uświęcenia. Jest to swego rodzaju szlif, któremu jestem poddany przez drugiego człowieka, który mnie ogranicza, wystawia na próbę, weryfikuje lub wspomaga. To się liczy, bo świętym człowiek staje się nie na bezludnej wyspie, ale wśród ludzi takich, jacy - a więc niedoskonałych, raniących mnie, gorszących czy bulwersujących. To wystawia moją wiarę na próbę, to weryfikuje moją miłość i oczyszcza. Taki jest Kościół - wspólnota ludzi połamanych, rozbieganych, których gromadzi Duch Święty wokół Jezusa i skleja w Jedno Ciało. Wielka różnorodność, bogactwo możliwości, powołań i charyzmatów zjednoczonych nie ludzikim wysiłkiem, ale mocą Ducha Świętego. Dziękuję Bogu za Kościół, że ciągle go odkrywam, poznaję i się nim zachwycam. A przede wszystkim, że jestem w Kościele. Moje miejsce w Kościele określił Jezus. Moje powołanie tu się realizuje - mogę powiedzieć: jestem potrzebny Kościołowi - ludziom, który idą za Jezusem. Tu jest i realizuje się moje powołanie, a także powołanie innych.
Wierzę w Kościół - to znaczy wierzę, że we wspólnocie uczniów jest obecny ich Mistrz, Jezus Chrystus i On nas prowadzi przez niedole tego świata do wiekuistych przeznaczeń - do Domu Ojca.