piątek, 2 maja 2008

2 maja 2008

Smutek wasz zmieni się w radość.

Jezus odchodzi.
Już oczy apostołów i przyjaciół Jezusa oglądać Go nie będą.
Są wśród nich: Maria Magdalena i inne niewiasty, są apostołowie i uczniowie Pańscy.
Smutek napełni ich serca.
Jezus odchodzi, ale niebawem przyjdzie i rozradują się ich serca.
Smutek zmieni się w radość.
My też jesteśmy często smutni.
Smucimy się, bo nie udały się nasze plany - myśleliśmy, że inaczej będzie, pogoda pokrzyżowała wszystko.
Smucimy się z powodu własnych upadków, grzechów - już wydawało się nam, że poradziliśmy sobie z tym problemem.
Smucimy się z powodu grzechów innych ludzi, szczególnie gdy ich kochamy - ich grzechy nas dotykają nieraz bardzo dotkliwie, ranią nas.
Smucimy się, bo doświadczamy chorób, nieszczęść, porażek, odrzucenia i pogardy.
I my jesteśmy smutni i tylu smutnych ludzi wokół nas.
Smutny jest świat - nie tylko wtedy gdy są chmury, nie widać promieni słońca, pada deszcz, wieje wiatr i jest ciemno i ponuro.
Smutek, smutek, wszędzie smutek.
Pan Jezus daje nam obietnicę - smutek wasz zmieni się w radość.
Pana jest wierny - spełniają się Jego obietnice.
Wierzę, że mój smutek zmieni się w radość,
że rozpromieni się moje serce,
że radość będzie pełna.
I radości tej nikt mi nie odbierze.

Dziś rozpoczyna się nowenna przed Zesłaniem Ducha Świętego.

Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy. J 14,16

Celem życia każdego chrześcijanina jest ustawiczne zdobywanie Ducha Świętego.
św.Serafin z Sarowa

Przyjdź Duchu Święty
Napełnij serca twoich wiernych
I zapal w nich ogień Twojej miłości.

Boże, Ty otworzyłeś nam bramy życia wiecznego wywyższając Chrystusa i zsyłając nam Ducha Świętego, spraw, aby tak wielkie dary umocniły nasze oddanie się Tobie i pomnożyły naszą wiarę. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Szczęść Boże, piękne rozważanie, jak wszystkie zresztą. W kontekście tych słów z Biblii smutek jest zwiastunem radości! Kiedy zaczynałam swoją posługę na Alfa i za bardzo nie wiedziałam, co mam tam właściwie robić, jeden brat ze wspólnoty, powiedział mi, abym po prostu wyszła z uśmiechem do ludzi. I w trakcie kursu Alfa zobaczyłam, jak wszyscy potrzebujemy uśmiechu drugiej osoby. I że potrzebuję też czasem uśmiechnąć się sama do siebie, a nie tylko ciągle się na siebie wściekać, że coś tam mi nie wyszło. Od tego uśmiechu zaczęła się moja przyjaźń z samą sobą. Wcześniej ciągle tylko walczyłam ze sobą i sama dla siebie byłam nieprzyjacielem. Ten uśmiech pomógł mi pojednać się z „moim nieprzyjacielem”, dopóki byłam z nim w drodze, bo nie może się ostać królestwo wewnętrznie skłócone. I od tamtego czasu zauważam, że w moim sercu jest dużo więcej radości i pokoju. Wtedy, na tym kursie, napisałam wiersz, który bardzo tu pasuje. Oto on:

Emaus

W zatłoczonym tramwaju, w godzinie szczytu
po przegranej bitwie o siedzące miejsce
gdy zmęczenie i niechęć sięgają zenitu
stojąc z trzema bułkami godziną w kolejce

Ktoś coś dziecku tłumaczy za pomocą krzyku
zgorszona staruszka wywraca oczami
wiadomości ponure widnieją w dzienniku
niebo straszy ulewą a rząd podwyżkami

Anioł Boży jak pszczoła nad mym uchem lata
pyta, czy się modlę o uśmiech dla świata...

Ten wiersz powstał w kolejce do kasy w Wola Parku, w którą się wpakowałam skonana i zdołowana po pracy, bo w wiadomościach zapowiadali kolejne podwyżki, a w pracy zapowiedzieli, że podwyżek płac nie będzie. Ale miałam tam dobry czas z Panem Bogiem. On przemienił smutek w radość, zmęczenie w siłę i dotrzymał mi towarzystwa w kolejce! Chwała Panu. Pozdrawiam. Dagmara