6 listopada 2014
Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła...
Gdy grzeszymy oddalamy się i gubimy...
Jezus nieustannie szuka zagubionych owiec...
Radość Boga ma być naszą radością...
Wszyscy jesteśmy wezwani do nawrócenia...
Człowiek w ciemności swojego życia szuka światła...
Po omacku wędruje i wchodzi niekiedy w sidła diabelskie...
Zniewolenia duchowe dość często stają się naszym udziałem...
Jezus przychodzi, aby nas wyzwolić i uzdrowić nasze serca...
To wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa...
Smutny jest pasterz, który otwiera bramy Kościoła i pozostaje w nich,
czekając. Smutny jest chrześcijanin, który we wnętrzu, w swoim sercu nie
odczuwa potrzeby wyjścia na spotkanie innych i powiedzenie im, że Pan
jest dobry. Ileż przewrotności jest w sercu tych, którzy myślą, że są
sprawiedliwi i nie chcą sobie
pobrudzić rąk grzesznikami. Przypomnijmy, że myśleli oni, iż «Gdyby On
był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jak jest ta kobieta, która się
Go dotyka, że jest grzesznicą». Wykorzystywali
ludzi, a następnie nimi pogardzali. Bycie pasterzem na pół drogi jest klęską.
Pasterz powinien mieć serce Boga i iść aż na krańce, bo nie chce,
aby którakolwiek z owiec się zagubiła. Ta postawa cechuje każdego
pasterza, każdego chrześcijanina, który nie boi się pobrudzić sobie rąk.
Naraża na szwank swoje życie, dobre imię, wygodę, status czy karierę
kościelną, ale jest dobrym pasterzem.Takimi też powinni być chrześcijanie. Łatwo bowiem potępiać innych, wskazując na celników i
grzeszników. Syn Boży idzie aż na krańce, oddaje swe życie, tak jak dał je Pan
Jezus za innych. Nie może siedzieć cicho, troszcząc się o siebie, o
swoją wygodę, reputację, swój spokój.
Papa Franciszek dziś
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz