czwartek, 2 października 2014

Dzień po dniu

2 października 2014

Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem...

Idę drogą z Egiptu przez pustynię do Ziemi Obiecanej...
Nie jestem sam - mam towarzysza, który jest mi przyjazny...
Jest moim Aniołem - dobrym duchem, który mnie strzeże...
Nie zawsze pamiętam o nim - ale on zawsze jest i wspiera mnie...

Są też duchy przeciwne, które chcą mojej zguby...
Kuszą mnie obiecując szczęście, które sobie wymarzyłem...
Chcą mnie sprowadzić na drogę zła, która prowadzi do śmierci...
Szerzą kłamstwo i zamęt wokół mnie - mają wpływ na ludzi mi wrogich...

Jestem kuszony, ale Jezus zwyciężył szatana...
Daje mi moc Ducha Świętego i rozeznanie...
Mam rozpoznać podstęp i przeciwstawić się...
Jestem powołany do zwycięstwa...

Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego...

W święto świętych Archaniołów, Michała Gabriela i Rafała stało się dla papieża Franciszka  okazją do refleksji nad zakusami diabła. Stwierdził między innymi, że szatan nie mógł znieść upokorzenia, jakim jego zdaniem było postawienie człowieka nad aniołami i dlatego celem jego działania stało się zniszczenie ludzkości. Rzeczywiście, spokojna lektura tekstów demonologicznych Biblii, zwłaszcza ewangelicznych opowieści o egzorcyzmach,  skłania ku podobnej refleksji. To nie Boga demony traktują jako swojego wroga. Pewnie dlatego że zdają sobie sprawę, z kim mają do czynienia. Wrogiem świata demonów jest człowiek.
Nie jest to tylko niewiele znacząca teoria. Ma swoje przełożenie w otaczającej nas rzeczywistości. Często patrząc na podłość świata w którym przyszło nam żyć zastanawiamy się skąd się to wszystko bierze? Skąd w człowieku tyle zła, tyle głupoty i tyle nienawiści? Trudno to zrozumieć, jeśli zapominamy, że „nie toczymy (...) walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich (Ef 6, 12).
Przykłady? Ot, okropieństwa obozów koncentracyjnych czy pacyfikacji z czasów II wojny światowe. Nie inaczej, gdy spojrzy się na zbrodnie komunizmu. Nie mieści się w głowie że człowiek może drugiemu człowiekowi zgotować taki los. I to nie za jakieś zbrodnie, tylko za drobiazgi albo i zupełnie bez powodu. Tak wielka pogarda dla człowieka i jego życia musiała być inspirowana ogromną nienawiścią. Nienawiścią, o która trudno podejrzewać jakiegokolwiek, nawet złego człowieka. Pewnie w tych samych kategoriach można dziś patrzyć na zbrodnie Państwa Islamskiego czy nigeryjskiego Boko Haram.
A przecież wojny to nie wszystko. Tę wielka nienawiść do człowieka, zwłaszcza słabego i bezbronnego widać też we wściekłym propagowaniu aborcji jako sposobie na wyrażenie własnej wolności. Widać we wszystkich dawnych i obecnych programach eugenicznych, w których słabe i chore niewarte jest życia. Więc widać też w eutanazji, której entuzjaści nie kryją już, że chodzi o zabijanie na życzenie. Często nawet nie samego zainteresowanego, ale jego otoczenia. Zabijać, zabijać, zabijać. Zniszczyć wszystko, co jest człowiekiem. Przecież to myślenie szatańskie.
I nie tylko zabijać. Często sprawić, by nie zaistniało. Pewnie stąd tak wiele wysiłków wkładanych w propagowanie antykoncepcji. I stąd ta zupełnie irracjonalna pochwała związków, w których nie może począć się nowe życie i równie irracjonalne ataki na rodzinę. A gdy uświadomić sobie jak wielką siłę oddziaływania mają dziś poglądy niektórych ekologów, którzy chcieliby chronić świat, a w człowieku widzą pasożyta, którego należałoby się pozbyć, obraz jest jeszcze pełniejszy. Gołym okiem widać, że stoi za nimi mocno pokrętna logika. Logika, w której wszystko staje się jasne, jeśli uwzględnić jedno, ukryte założenie: że chodzi o nienawiść do rodzaju ludzkiego.  I jeśli inteligentny skądinąd diabeł zaczyna działać sposób urągający inteligencji, to tylko w jednym momencie: gdy górę nad rozumem bierze niepohamowana nienawiść do człowieka.
Warto o tym pamiętać. Zarówno wtedy, gdy kłócimy się z innymi o to, jak powinien wyglądać świat, jak i wtedy gdy zmagamy się z własnymi słabościami. Na szczęście – jak przypomniał papież – w tej walce z mocami zła człowiek nie jest sam.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Rzeczywiście nasze występki,brak dobra okazanego innym czy sobie samym to narzędzia w ręku złego.Jeśli to zobaczymy, zmieni się też optyka patrzenia na drugiego człowieka i obrachunku z samym sobą - otwiera to na Miłość Bożą i to, że jestem dzieckiem bożym.