poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Dzień po dniu

19 kwietnia 2010

Ja jestem drogą i prawdą i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.

Dziś byłem uczestnikiem koncelebry pogrzebowej Prezydenta Kaczorowskiego w archikatedrze warszawskiej. Przeszło dziewięćdziesięcioletni starzec, a taki dziarski i młody, piękna historia zakończona ofiarą życia w Katyniu.
Prezydenta poznałem wiele lat temu w kościele na Żytniej. Prowadziłem tam rekolekcje adwentowe i na jednej z mszy pojawił się prezydent z małżonką. Był bardzo zaintrygowany treścią rekolekcji ewangelizacyjnych - rozmawialiśmy o tym przy kiełbaskach u proboszcza. Potem spotkaliśmy się w sanatorium w Busku Zdroju - przez dwa tygodnie przebywaliśmy: on z małżonką i ja - różne zabiegi, rehabilitacje i rozmowy. W niedługim czasie pierwszy raz przyleciałem do Londynu na Międzynarodową Konferencję Alfa. Przy odbiorze bagażu na lotnisku spotykam prezydenta z małżonką. Lecieliśmy tym samym samolotem. Rozmowa i "koniecznie ksiądz musi nas odwiedzić... sobota o godz. 16". Okazało się, że była to uroczysta kolacja w gronie rodzinnym - prezydent obchodził 85 urodziny. Niezwykły człowiek, ciepły, serdeczny, bliski, bardzo przyjazny. Bardzo dobrze, rodzinnie poczułem się w gronie jemu najbliższych. Dziś rozpoznawałem w kondukcie żonę, córki i wnuki...Cieszę się, że jego doczesne szczątki spoczęły w świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie.
Jutro pogrzeb w kościele św. Anny śp. Władysława Stasiaka - naszego parafianina. Nie znałem go, choć podobno przychodził często do nas na mszę św.

Zmartwychwstał Dobry Pasterz, który oddał życie za swoje owce i umarł, aby nas zbawić. Alleluja.

Brak komentarzy: